Służby ochrony środowiska jutro wyślą zażalenie na umorzenie postępowania w sprawie nielegalnej wycinki 100 dębów w Bartoszycach. Policja ustaliła, że odpowiada za nią firma remontująca drogę. Funkcjonariusze jednak twierdzą, że nie mogą nic zrobić, bo firma nie wiedziała, że drzewa stanowią siedlisko rzadkiego owada i są pod ochroną. A według policji, można ścigać tylko świadome niszczenie przyrody.

Służby środowiskowe uważają, że należy wziąć pod uwagę nie tylko wykonawcę, ale też zleceniodawcę wycinki drzew, czyli bartoszycki samorząd i Zarząd Dróg Wojewódzkich. Obie te instytucje powinny wiedzieć o zakazie wycinania dębów - były o tym informowane już kilkanaście miesięcy temu. Mimo to zgodziły się na wycinkę. Zostało zniszczone siedlisko i gatunek objęty ścisłą ochroną. Zostało naruszone prawo - mówi szefowa Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Olsztynie Maria Melin.

W tej sprawie zawiadomienie o przestępstwie trafiło również do bartoszyckiej prokuratury. A jeśli i tym razem policja i prokuratura stwierdzą, że nic nie mogą zrobić, będzie to wyraźny sygnał, że przyrodę w Polsce można niszczyć bezkarnie - wystarczy tylko nie wiedzieć, co się niszczy.