Duży problem z karetkami w Warszawie. Jak mówią nam sami ratownicy, nawet połowa zespołów nie wyjechała dziś w teren. To dlatego, że 50 proc. wszystkich ratowników kontraktowych w stolicy nie przyszło do pracy.

To kolejny odcinek akcji protestu przeciwko zbyt niskim zarobkom i obciążającym warunkom pracy. Pracujemy na pierwszej linii frontu 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu, postanowiliśmy zadbać o swoje zdrowie - powiedział dziennikarzowi RMF FM jeden z warszawskich ratowników.

Tak naprawdę powód jest jeden - to duża frustracja środowiska, które jest zniesmaczone tym, że zapomniano o nim mimo dużego wysiłku, który włożyli we wszystkie fale pandemii - dodaje.

Ratownicy z Warszawy zgłosili wolne już miesiąc temu, do tego zobowiązują ich kontrakty.

Nie będzie ich w pracy od dziś do niedzieli. Cały czas negocjują z dyrekcją.

Sama dyrekcja pogotowia twierdzi, że brakuje dziś kilkunastu karetek, zagrożenia dla mieszkańców nie ma, a zespoły które dziś pracują, będą miały więcej wyjazdów i mniej czasu na odpoczynek.

Opracowanie: