Marek Surmacz został doradcą prezydenta do spraw bezpieczeństwa - dowiedział się reporter RMF FM Roman Osica. Surmacz to człowiek, który jako wiceminister spraw wewnętrznych w rządzie PiS-u, wysłał policjantów po "wieśmaki" dla Elżbiety Rafalskiej – wiceminister pracy i polityki społecznej, a jednocześnie jego koleżanki.

Nasz reporter chciał się dowiedzieć jakie są powody, dla których marek Surmacz będzie doradzał głowie państwa, jednak minister Michał Kamiński z Kancelarii Prezydenta odmówił komentarza.

Po ujawnieniu afery z hamburgerami, RMF FM zareagował małą prowokacją. Nasi reporterzy wręczyli Markowi Surmaczowi i Ludwikowi Dornowi dwa „wieśmaki”. Posłuchaj:

Zresztą lista „grzechów” i „grzeszków" Surmacza jest dużo dłuższa. Wszystko zaczęło się jeszcze w czasach, gdy służył w Milicji Obywatelskiej. W 1984 r. kontrolerzy przyłapali go na kradzieży prądu. Został za to ukarany dyscyplinarnie. W wolnej już Polsce Surmacz weryfikował esbeków i zakładał w komendzie miejskiej związek zawodowy policjantów. Nie miał jednak szczęścia.

W 1993 r. znów spadła na niego kara dyscyplinarna. Tym razem za odmowę wykonania polecenia wydanego przez zastępcę Komendanta Wojewódzkiego Policji w Gorzowie. Poszło o nadawanie komunikatów związkowych ze służbowego faksu. Komendant twierdził, że został odepchnięty i znieważony. W 1996 r. komendant główny, generał Jerzy Stańczyk, usunął Surmacza z policji za polityczne zaangażowanie w prezydencką kampanię wyborczą Hanny Gronkiewicz-Waltz.

Gdy w 2006 r. został wiceministrem MSWiA, oczkiem w jego głowie stała się reforma komendy głównej oraz tworzenie rządowego programu "Razem bezpieczniej". Ale pech go nie opuścił. Jego prawą ręką został dyrektor Tomasz Serafin. Kilka miesięcy później Serafina po nocnej libacji odwoził do domu w Siedlcach radiowóz z komisariatu kolejowego. W drodze powrotnej dwoje policjantów zginęło w wypadku drogowym. Surmacz bagatelizował zdarzenie i bronił Serafina. To doprowadziło do konfliktu z ówczesnym komendantem głównym Markiem Bieńkowskim.