Bogdan Rymanowski: Jak to się dzieje, że z jednej strony rządowi spadają notowania i to dosyć gwałtownie, ale z drugiej strony opozycji gwałtownie nie rośnie, oprócz oczywiście pokaźnego wzrostu notowań dla Ligi Polskich Rodzin. Dlaczego?

Maciej Płażyński: Dlatego, że jesteśmy kilka miesięcy po wyborach dopiero i chyba jest naturalne, że najpierw ludzie mają nadzieję, dlatego głosowali na SLD. Nadziej złudne może, całkowicie fikcyjne, ale jednak. Później następuje rozczarowanie przez te kilka miesięcy stosunkowo szybko, szybciej niż w stosunku do ekipy premiera Buzka, a dopiero w następnych miesiącach następuje zdecydowanie kogo poprzeć. Ta opozycja obecna jest jednak inną opozycją niż SLD, dlatego że właściwie wszystkie ugrupowania są ugrupowaniami nowymi na scenie politycznej. Platforma Obywatelska ma rok, PiS ma niecały rok. Pozostałe właściwie też dopiero się tworzyły. To są nowe szyldy, nowi właściwie liderzy, oczywiście postacie znane, ale akurat w tych układach partyjnych z tymi szyldami na nowo i zanim oni się dokładnie przebiją przez opinię publiczną, zanim ta opinia publiczna – ci, którzy odchodzą od SLD znajdą swojego faworyta chyba w oczywisty sposób musi minąć trochę czasu.

Bogdan Rymanowski: Ale przyzna pan panie marszałku, że jak popatrzy się na sondaże, choćby Platformy Obywatelskiej, sondaże sprzed kilku miesięcy, ubiegłego roku, to PO traci teraz 10-procentowe poparcie, a pamięta pan panie marszałku: było 16-17 procent.

Maciej Płażyński: Było to w całkiem innej sytuacji, kiedy startowaliśmy, kiedy było jeszcze kilka miesięcy kampanii wyborcze, kiedy nie było PiS...

Bogdan Rymanowski: Kiedy nie było was w parlamencie. Teraz jest lepsza sytuacja, bo jesteście w parlamencie. Możecie się pokazywać opinii publicznej.

Maciej Płażyński: W parlamencie jesteśmy, ale jesteśmy jako opozycja. W związku z tym nie bierzemy ani odpowiedzialności za to się dzieję, bo przecież nie rządzimy, nie mamy tego wpływu. Klub 60-osobowy przecież nie jest klubem rozstrzygającym. Nastroje społeczne po wyborach dopiero tak na dobre kształtują się. Niewątpliwie taki sposób jaki ma PO, adresowana jednak do tego umiarkowanego, rozsądnego Polaka – musi mieć więcej czasu na przebicie się. Niewątpliwie trzeba być troszkę bardziej aktywnym publicznie może trochę, ostrzejszym. Ale w tych pierwszych miesiącach bardziej widoczne są ugrupowania krzykliwe – Liga Polskich Rodzin czy Samoobrona. Z tym, że nie jest to pomysł na funkcjonowanie przez wiele miesięcy. To nie jest tak, że za miesiąc czy za dwa miesiące są wybory. Wybory są za cztery lata i ta scena polityczna niewątpliwie będzie się kształtowała i niewątpliwie i rola PO będzie rosła i pewnie innych ugrupowań też będzie zmieniała się. Trzeba brać też pod uwagę nastroje społeczne. My jesteśmy jednak w okresie bardzo dużej frustracji społecznej, w związku z tym wybory są bardzo często jednak wyborami emocjonalnymi w zwiąż ku z tym zmiennymi.

Bogdan Rymanowski: panie marszałku, ale jednak chyba nie można przechodzić do porządku dziennego nad takimi opiniami jak np. socjologa Ireneusza Kamińskiego, który dzisiaj pisze w „Życiu”, że Platforma właściwie całkowicie straciła twarz?

Maciej Płażyński: Mnie się wydaje, że jakby taka duża chęć pisania o PO oczywiście właśnie w takim kontekście. My wiemy co robimy, wiemy jaki chcemy element sceny politycznej zająć i będziemy bardzo skutecznie przebijali się, żeby dojść do tych naszych potencjalnych wyborców. Komentarze są różne. Ja pamiętam też komentarze z początku funkcjonowania PO, kiedy wszyscy mówili, że to jest pomysł, który od razu się rozsypie.

Bogdan Rymanowski: Czyli Platformie nie grozi los Unii Wolności?

Maciej Płażyński: Platformie na pewno nie grozi los UW. Platforma chce być racjonalną opozycją w tym Parlamencie, chce być po stronie większości rządzącej w następnym parlamencie i odwoływać się do tych Polaków, którzy szukają w polityce i racjonalności gospodarczej i jednocześnie takiej twardości jeśli chodzi o zasady życia społecznego.

Bogdan Rymanowski: Powiedział pan, ze dopiero musicie się przebijać do swego wyborcy...

Maciej Płażyński: Przebijać się do opinii publicznej. Mamy swój elektorat, który nas poprał. To było w wyborach 13 procent. Teraz w jednym sondażu jest 15 procent, w innym 11 czy 10. Ale chcemy oczywiście poszerzać czyli starać się dotrzeć też do tych, którzy na nas nie głosowali.

Bogdan Rymanowski: Ostatni sondaż przynosi ciekawą dosyć informację. Z jednej strony poparcie dla rządu spada, z drugiej rośnie właśnie wśród wyborców PO. Wzrost jest spory bo z 18 do 28 procent. Jak to wytłumaczyć? Może powinniście zawiązać koalicję z SLD

Maciej Płażyński: To można wytłumaczyć tylko tym, że nasz wyborca – ten który do tej pory na nas głosował zwraca uwagę bardzo na nadzieje związane z gospodarką. Niewątpliwie sama dyskusja o programie gospodarczym rządu powoduje, że cześć osób patrzy na to jednak z pewnym optymizmem. Ja sądzę, że na wyrost, ponieważ niewiele z tego programu wyjdzie. Ale ludzie starają się szukać pewnego optymizmu, szczególnie jeśli ktoś prowadzi mały czy bardzo mały biznes, w związku z tym też tak reaguje.

Bogdan Rymanowski: A co powinien rząd Leszka Millera zrobić patrząc na stanowiska Solidarności, patrząc na stanowisko OPZZ-u jeśli chodzi o zmiany w kodeksie pracy. Powinien powiedzieć Panowie dajcie spokój my i tak przeforsujemy liberalizację. Czy powinien się zastanowić, może jest coś nie w porządku?

Maciej Płażyński: Na zastanawianie się było mnóstwo czasu. Szkoda, że rząd Leszka Millera nie wyciągnął tych wniosków, czy Leszek Miller wtedy, kiedy był w opozycji mogliśmy mieć nowelizację kodeksu pracy już za sobą w poprzedniej kadencji. To w sumie głosami SLD i oczywiście części związkowej AWS-u w pierwszym czytaniu te projekty poszły do kosza. Obecnie rząd ponosi odpowiedzialność nie przed związkami zawodowymi tylko za rynek pracy, za to co się dzieje w gospodarce. W związku z tym jeśli jest przekonany to niech forsuje swoje stanowisko.

Bogdan Rymanowski: Jak będziemy głosować w wyborach na prezydentów i burmistrzów miast? W dwóch czy w jednej turze?

Maciej Płażyński: Mnie się wydaje oczywiste, że cały sens tego pomysłu jest wtedy kiedy są dwie tury. Jedna tura to jest parodia wyborów bezpośrednich, w związku z tym my będziemy przeciwnikami takiego psucia ustroju.

Bogdan Rymanowski: Ale przyzna pan, panie marszałku, że argument SLD jest racjonalny. Oni mówią tak: Nie róbmy drugiej tury, bo będą zbyt duże koszta.

Maciej Płażyński: Nie. To nie jest racjonalne, dlatego że wtedy można powiedzieć, że najlepiej w ogóle nie bawmy się w demokrację bo najmniejsze koszta to jest biuro politycznie i pierwszy sekretarz. W demokracji koszta trzeba inaczej mierzyć. Trzeba mierzyć sensem. Z prawnego ustroju, również ustroju samorządowego – największe koszta to są wtedy, kiedy władza nie ma poparcia społecznego, kiedy ten burmistrz, wójt jest właściwie zależny od układu, na który mieszkańcy uważają, że nie mają wpływu.

Bogdan Rymanowski: To może wariant pośredni, wariant kompromisowy – pierwsza tura, ale większość 30-40 procent?

Maciej Płażyński: Nie. Tu są przyjęte reguły 50 procent plus jeden. To się sprawdza chociażby w wyborach prezydenckich. Sądzę, że tutaj nic nowego nie trzeba wymyślać tylko trzeba być zdecydowanym i nie kalkulować partyjnie. Tak na dobre to za tym wszystkim nie stoją żądne koszta, żądne obawy o niską frekwencję tylko liczenie, której partii co się więcej opłaci. To jest chyba też jeden z kłopotów polskiej polityki.