Prawo i Sprawiedliwość znalazło posła sprawozdawcę, który przedstawił projekt nowelizacji ustawy, podwyższającej studenckie ulgi w pociągach i autobusach. Jacka Tomczaka, który wystąpił z partii, zastąpił Mariusz Kamiński. Platforma Obywatelska już wniosła o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu. Argument - brak pieniędzy w państwowej kasie. Zniżki uszczupliłyby budżet o 350 milionów złotych.

Obywatelski projekt zmian w ustawie przewiduje przywrócenie 49-procentowej ulgi na przejazdy dla studentów. Teraz mają tylko 37 procent. Projekt złożyły organizacje studenckie. Podpisało się pod nim ponad 130 osób. Jednak szanse na to, żeby parlament zwiększył ulgi, są nikłe.

Szef klubu PO Zbigniew Chlebowski tłumaczył, że wszystko przez kryzys. Nie ma skąd wziąć 350 milionów złotych, bo tyle pochłonęłaby ta nowelizacja: Platforma dzisiaj mówi wyraźnie odpowiedzialnym studentom, młodym ludziom, że po prostu, po ludzku nie stać nas, żeby dzisiaj ten postulat zrealizować. Kiedy sytuacja gospodarcza poprawi się, być może do tego wrócimy.

Ci nieodpowiedzialni studenci twierdzą, że w kryzysie nie ma co oszczędzać na nauce, bo oszczędzanie może ten kryzys pogłębić: My uważamy, że to odobija się negatywnie na rozwoju naszego kraju. A przecież powinno to być priorytetem, żeby się rozwijać w czasach kryzysu, a nie ten rozwój utrudniać - mówi Łukasz Oprawski. Dodaje, że przez wyższą ulgę w kieszeni każdego studenta zostałoby 500 złotych rocznie.