Andrzej Lepper powiedział przed sejmową komisją śledczą ds. nacisków, że Ryszard Krauze "nie miał motywu", żeby go ostrzec o akcji CBA w ministerstwie rolnictwa w 2007 roku.

Szef Samoobrony zeznawał już kilkakrotnie przed komisją, że "absolutnie nieprawdziwa" jest wersja, iż przeciek z akcji CBA w resorcie rolnictwa pochodzi od byłego szefa MSWiA Janusza Kaczmarka, a informacja przeszła przez Ryszarda Krauzego i byłego posła Samoobrony Lecha Woszczerowicza.

Lepper zaznaczył, że znał Krauzego kilka lat wcześniej, zanim został ministrem rolnictwa w rządzie PiS. To była - jak określił - "znajomość koleżeńska". Podkreślił, że spotykał się z biznesmenem "raz na miesiąc, być może - kwartał".

Były wicepremier twierdził, że nie wie nic na temat tego, aby spółka Prokom będąca własnością Krauzego finansowała Samoobronę. Nic takiego nie wiedziałem, ani nie słyszałem - podkreślił. Na koncie centrali związku wpłat takich nie ma. Każda organizacja wojewódzka mogła mieć jednak subkonto - dodał Lepper. Przyznał jednak, że Prokom mógł pomagać byłej posłance Samoobrony Danucie Hojarskiej w takich inicjatywach jak np. organizacja dnia dziecka.

Lepper mówił też o jednym ze spotkań kierownictwa partii koalicyjnych PiS, LPR i Samoobrony, w której uczestniczył ówczesny premier Jarosław Kaczyński. W dyskusji wyszła sprawa, że liberałowie - szczególnie z KLD - mają bardzo dużo na sumieniu i im się należy bardzo dokładnie przyjrzeć odnośnie ich działań i w tamtym okresie i teraz, odnośnie jaki był ich udział w prywatyzacji - powiedział.

Komisja wycofała swój wcześniejszy wniosek o ukaranie Leppera za nieusprawiedliwioną nieobecność. Szef Samoobrony był wezwany na posiedzenie komisji na początku stycznia, ale nie dotarł na nie. Jego pełnomocniczka Małgorzata Gut wyjaśniała wówczas, że stało się tak z powodu awarii samochodu. Posłowie z komisji ocenili wówczas, że była to nieusprawiedliwiona nieobecność i zwrócili się do sądu, aby ukarał Leppera.