Nie ma potrzeby zatrudniania lekarzy w żłobkach - twierdzi Barbara Mielko, dyrektor miejskich żłobków w Szczecinie. Wczoraj w jednym z nich zmarł we śnie półtoraroczny chłopiec. Prokuratura wyjaśnia okoliczności tragedii.

Mam dokument z Instytutu Matki i Dziecka, który jednoznacznie stwierdza, że w żłobku nie musi być etatowego lekarza - mówi Barbara Mielko. Jeśli chodzi o pielęgniarki, to każda kierowniczka żłobka jest pielęgniarką. Są nimi także opiekunki grup najmłodszych dzieci, a cały pozostały personel - łącznie z kucharkami - ma zaświadczenia o ukończonych kursach pomocy przedlekarskiej - podkreśla.

Dyrektor zaznacza też, że dziecko oddawane do żłobka powinno być zdrowe. Po chorobie dłuższej niż tydzień rodzice są zobowiązani dostarczyć zaświadczenie od lekarza, że dziecko jest już zdrowe i może wrócić do żłobka.

Co było przyczyną śmierci półtorarocznego chłopca, wykaże sekcja zwłok. Zarządził ją prokurator wyjaśniający sprawę.  Być może w udzieleniu odpowiedzi pomogą wyniki badań jedzenia, które podano wczoraj dzieciom. Próbki do badań pobrał już sanepid.

Rodzice zmarłego chłopca, personel żłobka, a także rodzice pozostałych dzieci otrzymali pomoc psychologa.