Nigdy nie byłem tajnym współpracownikiem SB - po raz kolejny mówi ksiądz Mieczysław Malinski. Na potwierdzenie swych słów przytoczył notatkę Służby Bezpieczeństwa na swój temat.

W notatce napisano, że w praktyce duchowny nie udzielał żadnych informacji i kontakt z nim został zerwany. To świadczy jednoznacznie, że nie byłem współpracownikiem - podkreśla ksiądz Maliński.

Zdaniem księdza kolejnymi dowodami na to, że nie współpracował z SB są: brak zgody na założenie ogrzewania w salkach katechetycznych, zakaz kontynuowania budowy domu przy kaplicy zdrojowej, która miała służyć pracy duszpasterskiej oraz odmowa wydania paszportu na studia zagraniczne. W jego ocenie, nie miałby tych trudności, gdyby był tajnym współpracownikiem.

Niedawno do księgarń trafiła książka księdza pt. „Ale miałem ciekawe życie”. Ks. Maliński opisuje w niej kulisy kontaktów z peerelowskimi specsłużbami. Duchowny stwierdził w niej, że nigdy nie był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa. Nie odciął się jednak zupełnie od kontaktów z SB.

W tym tygodniu redakcja „Tygodnika Powszechnego” po półtora roku zdecydowała się opublikować wywiad z księdzem Mieczysławem Malińskim, oskarżonym o współpracę z SB. Duchowny tłumaczy w nim, że kardynał Karol Wojtyła doskonale wiedział o jego kontaktach z peerelowską bezpieką.