System bezpieczeństwa granicy morskiej wart 40 mln euro może się okazać tylko kosztowną zabawką - ostrzega "Puls Biznesu". Eksperci alarmują, że będzie można zakłócić jego działanie, używając urządzeń wartych zaledwie 1 tys. zł.

To dlatego, że Straż Graniczna chce połączyć radary z ośrodkami nadzoru za pomocą ogólnodostępnych łączy radiowych.

Zdaniem specjalistów to bardzo zły pomysł. Takie systemy powinny działać na pasmach dzierżawionych, ponieważ inaczej będą podatne na zakłócenia, w tym świadomie spowodowane np. przez przemytnika albo radioamatora żartownisia.

Problem jest poważny - w grudniu Bruksela ma bowiem ocenić stan przygotowania Polski do wejścia do systemu Schengen, który umożliwi zniesienie dla naszych obywateli kontroli granicznych wewnątrz Unii Europejskiej.