Na biurko dyrektora krakowskiego szpitala im. Żeromskiego mają dziś trafić pisemne relacje osób dyżurujących w nocy z piątku na sobotę na oddziale położniczo-noworodkowym. To właśnie z tego oddziału 21-letnia kobieta wyniosła dwudniowego chłopczyka. Dziecko po pięciu godzinach wróciło do matki, a kobieta usłyszała zarzuty uprowadzenia i narażenia dziecka na utratę życia i zdrowia. Szpital wzmocnił ochronę.

Chciałbym zaapelować do dyrektorów szpitali, żeby baczniejszą uwagę zwracali na oddziały noworodkowe - apelował na antenie RMF FM ojciec uprowadzonego dziecka.

Jak chroniony jest szpital sprawdzał dziś reporter RMF FM Maciej Grzyb. Wcześniej, kiedy wchodził do szpitala, nikt się nim specjalnie nie interesował. Dzisiaj na drodze stanął ochroniarz. Ale jego pytania ograniczyły się do tego, gdzie i w jakim charakterze wchodzi. Po zakupie butów ochronnych mógł wejść dalej.

Bez problemu mógł spacerować po szpitalnych korytarzach - do momentu dotarcia do drzwi oddziału położniczo-noworodkowego. Aby dostać się do środka, musiałby przez domofon podać swoje imię i nazwisko oraz dokładne dane osoby, którą chce odwiedzić. Drzwi zostałyby otwarte dopiero po zweryfikowaniu tych informacji.

Jak ustaliła nasza wrocławska reporterka, drzwi do szpitala położniczego we Wrocławiu też stoją otworem. Co prawda na portierni czuwa pracownik ochrony, ale wystarczy użyć prostego fortelu - aby wejść na teren szpitala. Barbara Zielińska ma takie odwiedziny za sobą. Posłuchaj jakie hasło otwiera drogę na oddział: