Pod krakowskim Rynkiem Głównym błyskawicznie rozwijają się grzyby. Mogą być niebezpieczne dla turystów i krakowian - alarmuje "Gazeta Krakowska".

Podziemia krakowskiego Rynku, w których magistrat chce uruchomić nowoczesne muzeum, zaatakowały grzyby. Zauważono je już pół roku temu, kiedy odkryte podczas remontu podziemne budowle przykryto i odcięto dopływ powietrza.

Nie byłem w podziemiach Rynku i nie badałem tych grzybów - zastrzega prof. Wieslaw Barabasz z katedry Mikrobiologii Akademii Rolniczej w Krakowie. Można się jednak domyślać, że w ciemnych, wilgotnych i niewietrzonych wnętrzach stworzyły się warunki idealne do ich rozwoju. Znamy ponad 500 tys. gatunków grzybów. Niektóre mogą stanowić poważne zagrożenie dla zdrowia, a nawet życia ludzi. Nie można wykluczyć, że takie właśnie pojawiły się pod Rynkiem. Przy naturalnej wentylacji, a na razie tylko taka funkcjonuje w podziemiach, możliwe jest, by z wnętrza wydostawały się mykotoksyny - podkreśla..

W tej sytuacji - ostrzega Barbara Kleszczynska, historyk sztuki i działacz Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa - nawet siedzenie na ławkach na Rynku Głównym staje się ryzykowne. Pod ławkami są kratki wentylujące podziemia. A w wydostającym się z nich powietrzu znajdują się m.in. zarodniki niebezpiecznych grzybów - dodaje.

Rzecznik prezydenta Krakowa Marcin Helbin apeluje o spokój. Na Rynku Głównym nic nikomu nie grozi. Grzyb jest zabezpieczony i przystępujemy do walki z nim - przekonuje.