Na dwadzieścia złotych oszacowała Kancelaria Prezydenta uczynność wielkopolskich policjantów. Urzędnicy Lecha Kaczyńskiego obiecują bowiem, że zwrócą koszty swoistej sztafety policyjnych radiowozów, które odzyskały, a następnie podwiozły torebkę zapominalskiej pracownicy prezydenckiej kancelarii. Kobieta zostawiła ją w kaliskim ratuszu podczas wizytacji miast Wielkopolski. A brak zauważyła dopiero w Turku. Na pomoc pospieszyli więc funkcjonariusze.

W jaki sposób urzędnicy kancelarii Lecha Kaczyńskiego obliczyli koszt usługi? Trasa przejazdu wynosi 80 kilometrów w obie strony, a to według kancelaryjnych wyliczeń około pięciu litrów paliwa, czyli - biorąc pod uwagę aktualne ceny benzyny - 20 złotych. Amortyzacją czy kosztami pracy policjantów nikt się przy tych szacunkach nie przejął.

Prezydenccy urzędnicy podkreślają jednak, że podporządkują się każdemu kosztorysowi, przygotowanemu przez lokalną komendę policji. Jeśli natomiast szef owej komendy zdecyduje się obciążyć kosztami funkcjonariuszy wiozących torebkę podwładnej Lecha Kaczyńskiego, to z Pałacu na konta policjantów wpłynie stuprocentowa rekompensata. Czy będą to pieniądze budżetowe, czy też do własnej kieszeni będzie musiała sięgnąć zapominalska urzędniczka - na to pytanie odpowiedzi na razie brak.