Władze stolicy ostatecznie przegrały trwającą prawie trzy lata sądową batalię o ujawnienie umów-zleceń. Radny PiS Jarosław Krajewski po 34 miesiącach procesowania się z administracją Hanny Gronkiewicz-Waltz postawił w końcu na swoim. Zawierane przez ratusz umowy zostały uznane za informację publiczną, do której dostęp ma każdy obywatel.

Batalia o ujawnienie umów, zawieranych z podmiotami zewnętrznymi trwała od lipca 2009. O skali sprawy, którą władze stolicy starały się utrzymać w tajemnicy najlepiej świadczą dane samego ratusza: w roku 2011 Urząd Miasta Stołecznego Warszawy zawarł 11 642 umowy cywilnoprawne na łączną sumę 26 705 180 złotych. Rok wcześniej umów było 14 161, na sumę 31 452 276 złotych.

Mimo działania ustawy o dostępie do informacji publicznej, na którą powoływał się radny Krajewski, ratusz odmawiał ujawniania umów. Urzędnicy twierdzili, że nie pozwala na to ustawa o ochronie danych osobowych. Sprawa oparła się o sądy. Ostatecznie w listopadzie ubiegłego roku zapadł wyrok nakazujący ujawnianie umów. Mimo klauzuli wykonalności ratusz nie zrealizował go, składając do sądu wniosek o wstrzymanie egzekucji i wnosząc skargę kasacyjną. Jej sporządzenie przez renomowaną kancelarię prawną kosztowało warszawskich podatników... 49 700 złotych. I to mimo zatrudniania przez miasto blisko dwustu radców prawnych.

Ostatecznie 8 maja sąd nakazał ujawnienie wszystkich umów, o które prosił radny Krajewski. Według szefa klubu radnych PiS Macieja Wąsika o kapitulacji prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz przesądziło zagrożenie karą grzywny w wypadku niewykonania wyroku. Dużo łatwiej jest zapłacić 50 tysięcy z puli publicznej, niż zapłacić 2 tysiące złotych z własnych środków - stwierdził Wąsik w rozmowie z reporterem RMF FM Tomaszem Skorym.

Ratusz po wyroku i ujawnieniu umów zaprzecza, jakoby to grzywna była czynnikiem decydującym w tej sprawie. Zdecydowała postawa sądu, który zdjął z nas odpowiedzialność, wynikającą z udostępnienia danych osobowych - powiedziała naszemu reporterowi Agnieszka Kłąb z biura prasowego warszawskiego ratusza. Przypomniała też, że od marca wszystkie zawierane przez Urząd Miasta umowy cywilnoprawne zawierają zapis o publicznym udostępnianiu danych osób zawierających umowy z miastem.

Fakty są jednak nieubłagane - ratusz przez kilka lat wydawał niebagatelne publiczne pieniądze, by chronić informacje o tym, na co wydawał publiczne pieniądze wcześniej. Na szczęście przegrał w sądzie.