Nie naruszono prawa podczas próby przekazania polsko-bułgarskich dzieci matce - osądziła prokuratura okręgowa w bułgarskim mieście Płowdiw, która badała sprawę. W ubiegłym tygodniu w Asenowgradzie doszło do skandalu po próbie wyegzekwowania decyzji sądu bułgarskiego o przekazaniu dzieci ich matce, Polce Barbarze Wasilew. Ojciec dzieci, Todor Wasilew, zwołał media i sprzeciwił się wykonaniu orzeczenia sądu.

Po dramatycznych scenach Polka odzyskała córkę Nikoletę, z którą wyjechała do Polski. Jej siedmioletni syn Paweł uciekł. W piątek w wywiadzie dla bułgarskiego radia publicznego chłopiec powiedział, że chce pozostać w Bułgarii. Czuję się dobrze tutaj, nie chcę wyjeżdżać do Polski, ponieważ moja matka pije. Nie kocham jej. Chcę pozostać w Asenowgradzie - mówił.

Ojciec dzieci zarzucił żonie, że ukrywa córkę, nie pozwala na kontakty z nią i nie liczy się z jej wolą. Odmówił jednak wyjawienia, co zamierza zrobić.

Prokuratura płowdiwska nie będzie prowadzić postępowania przeciwko ojcu, mimo że - jak stwierdziła jej rzeczniczka - naruszył on prawo. Uznano, że jego działania były podyktowane obawą przed rozstaniem z dziećmi. Według prokuratury takie emocje nie stwarzają zagrożenia społecznego.

Jednocześnie bułgarskie ministerstwo sprawiedliwości poinformowało, że w Luksemburgu ministrowie sprawiedliwości Bułgarii i Polski, Meglena Taczewa i Andrzej Czuma, uznali, że możliwe jest rozwiązanie sporu między rodzicami na drodze mediacji z udziałem mediatorów z obu państw.