Prokuratura bada, czy wiceszef CBA Ernest Bejda bezprawnie wyniósł materiał dowodowy w sprawie posłanki po Beaty Sawickiej - ustalili reporterzy śledczy RMF FM Marek Balawajder i Roman Osica. Sprawa dotyczy konferencji z 2007 roku, na której ujawniono podsłuchy Sawickiej oraz materiały filmowe wykonane przez funkcjonariuszy CBA.

Wiceszef CBA miał wynosić dokumenty, gdy pojawił się pomysł pokazania tych materiałów tuż przed wyborami, na konferencji prasowej. Zastępca Mariusza Kamińskiego, jak twierdzą informatorzy naszych reporterów, miał zgrać podsłuchy i materiały filmowe na pendrive’a i pojechać z nimi do prokuratury w poznaniu, która prowadziła to postępowanie. Tam miał pytać, czy w takim zakresie może je opublikować. Prokuratorzy nie zgodzili się, więc kolejnym przystankiem Ernesta Bejdy miało być Ministerstwo Sprawiedliwości. Jego ówczesny szef Zbigniew Ziobro taką zgodę wydał.

Problem w tym, że dopóki takiej zgody nie było, nie można było tych materiałów wynosić poza kancelarię tajną. Prokuratorzy uznali, że takie zachowanie może kwalifikować się jako przestępstwo przekroczenia uprawnień. Rzecznik prokuratury w Lublinie, która zajmuje się sprawą potwierdziła fakt istnienia takiego postępowania. O szczegółach nie chciała mówić. Zakres tego postępowania dotyczy prawidłowości wydania zgody na udostępnienie tych materiałów na konferencji prasowej, jak również legalności działań CBA - usłyszeli nasi reporterzy w prokuraturze:

CBA odmówiło komentarza, twierdząc że nie będzie komentować niewiarygodnych i nieoficjalnych informacji.