Kierowcy TIR-ów w całym kraju prowadzą strajk włoski. Jadą 10 kilometrów na godzinę wolniej od dopuszczalnej prędkości na danej trasie. W terenie zabudowanym – 40 km/h, a na autostradach i trasach szybkiego ruchu 69 km/h. O opinie na temat strajku zapytaliśmy uczestników ruchu drogowego.

Protest to odpowiedź na policyjną akcję TIR, w której policja wystawia mandaty za wyprzedzanie się w miejscach, gdzie jest to zabronione, a także blokowanie ruchu przez bardzo długie wyprzedzanie, albo przekraczanie dozwolonej prędkości. Kierowcy tłumaczą, że często nie mają innego wyjścia, bo pracodawcy wymagają od nich szybkiego dotarcia do celu.

"Protest 69" już się rozpoczął. Z kierowcami TIR-ów na wielkopolskim odcinku autostrady A2 rozmawiał nasz reporter Mateusz Chłystun.

Dla mnie ta akcja to jest głupota, jeśli jest możliwość wyprzedzania, to każda ciężarówka powinna się na to zdecydować  - komentuje zasadność policyjnej akcji jeden z kierowców ciężarówki.

Takie zakazy trochę męczą, bo niektórzy za wolno jadą. Na parking przyjechałem na oparach, z czasem 4.30 na tachometrze. Ktoś mnie zablokował i musiałbym wyprzedzać, ale niestety nie mogłem, bo jest zakaz. Czasami to wyprzedzanie jest konieczne, bo muszę do parkingu dojechać, a później niektórzy mają pretensje, że mam na koncie przewinienie - dodaje.

Podzielone zdanie na temat protestu mają kierowcy samochodów osobowych.

Ja ich rozumiem, wiem, że czasem się trzeba pospieszyć - tłumaczy rozmówca Mateusza Chłystuna.

Wszystkich trzeba nauczyć od początku kultury jazdy - uważa z kolei inny kierowca osobówki. 

(nm)