Polak i Grek - oficerowie ONZ porwani w niedzielę w Abchazji, juz nie długo odzyskają wolność. Poinformował o tym przedstawiciel prezydenta Gruzji Emzar Kwit-siani, który rozmawiał z porywaczami.

Veselin Kostow z misji ONZ w Tbilisi potwierdził w rozmowie z siecią RMF, że wysłannik Eduarda Szewardnadzego negocjował z porywaczami. "Według przedstawiciela prezydenta Gruzji, porwani są żywi i czują się dobrze. On rozmawiał z porywaczami. Władze Gruzji są przekonane, że obaj oficerowie wkrótce odzyskają wolność" – mówił Kostow. Według nieoficjalnych informacji, porywacze Zbigniewa Blechacza i obywatela greckiego żądają okupu. Taką informację podała też wcześniej rosyjska agencja ITAR-TASS. Nie potwierdzał tego rzecznik polskiego Ministerstwa Obrony Narodowej Eugeniusz Mleczak.

Również według ITAR-TASS, kontakt z porywaczami nawiązał przedstawiciel prezydenta Gruzji Emzar Kwicjani. Rosyjska agencja powołała się na "poinformowane źródła" w Wąwozie Kodorskim w Abchazji, gdzie w niedzielę porwano oficerów, polskiego i greckiego. Porywacze mieli zażądać okupu za obu żołnierzy. Dowództwo misji ONZ zapowiedziało, że nie zamierza rozwiązywać problemu, wypłacając okup. Mija już druga doba od uprowadzenia dwóch obserwatorów misji ONZ w Gruzji, a do tej pory nie natrafiono na żaden ślad porywaczy. Ekspert ONZ do spraw negocjacji z porywaczami jest gotowy do wyjazdu do Abchazji - poinformował w poniedziałek pułkownik Zbigniew Pluskota, doradca wojskowy polskiej misji przy ONZ w Nowym Jorku. Na temat poszukiwań polskiego oficera i jego greckiego kolegi odbyło się w nocy w Nowym Jorku posiedzenie przedstawicieli państw uczestniczących w misji pokojowej w Gruzji oraz departamentu politycznego i operacji pokojowych ONZ. Rzecznik sekretarza generalnego ONZ Fred Eckhard zapowiedział, że ONZ nie zapłaci okupu. "Polityką Organizacji Narodów Zjednoczonych jest niepłacenie okupu i to jest poza wszelkimi wątpliwościami" - oświadczył Eckhard. W poszukiwania Polaka zaangażowała się polska ambasada w Tibilisi. Wczoraj do Gruzji pojechał nowy charge d'affairs. O uwolnieniu porwanych premier Jerzy Buzek rozmawiał telefonicznie z prezydentem Eduardem Szewardnadze. Swoje rozmowy prowadzili też minister obrony Bronisław Komorowski i szef obrony Gruzji. Po tych rozmowach do akcji poszukiwawczej przystąpiły śmigłowce i wozy opancerzone. Władze gruzińskie mają nadzieję, że dotrą do porywaczy w ciągu kilku dni. Poinformowano, że w poszukiwania - oprócz personelu misji pokojowej ONZ w Gruzji - zaangażowani są przedstawiciele władz gruzińskich i abchaskich oraz siły pokojowe WNP - powiedział Pluskota. W nieoficjalnych komentarzach po spotkaniu w ONZ uznaje się za wysoce prawdopodobne, że porywacze mogą nawiązać kontakt w ciągu najbliższych kilku dni z misją UNOMIG, by przedstawić swoje żądania. Taki scenariusz byłby zgodny ze schematem działania porywaczy w przypadku dwóch porwań, do których doszło wcześniej w rejonie Kodor w Abchazji. W październiku ubiegłego roku uprowadzono 7 pracowników ONZ. Po dwóch dniach zostali jednak wypuszczeni bez uszczerbku na zdrowiu. W czerwcu tego roku znów porwano 4 członków misji ONZ, których uwolniono kilka dni później. W misji ONZ w Gruzji uczestniczy 103 obserwatorów wojskowych wspomaganych przez 90 międzynarodowych i 157 lokalnych pracowników cywilnych. Wśród państw zaangażowanych w misję są: Austria, Bangladesz, Czechy, Dania, Egipt, Francja, Niemcy, Grecja, Węgry, Indonezja, Pakistan, Polska, Korea, Rosja, Szwecja, Szwajcaria, Turcja, Wielka Brytania i Stany Zjednoczone. Od czasu ustanowienia misji w 1993 roku zginęło trzech jej członków: dwóch obserwatorów wojskowych i jeden pracownik cywilny.

Do uprowadzenia dwóch pracowników misji obserwacyjnej ONZ, podpułkownika Zbigniewa Blechacza i towarzyszącego mu oficera greckiego, doszło w niedzielę w Wąwozie Kodorskim w Abchazji. Rada Bezpieczeństwa zdecydowanie potępiła uprowadzenie określając je mianem międzynarodowego terroryzmu.

00:15