Katowiccy urzędnicy postanowili sprawdzić dwa tamtejsze domy dziecka. W styczniu w obu z nich było ponad 20 ucieczek. W lutym podobnie. Ustalono, że będzie musiał powstać specjalny program pracy z notorycznymi uciekinierami.

Z formalnego punktu widzenia wszystko jest w porządku – nie brakuje wychowawców, domy dziecka są w dobrym stanie, a policja szybko dowiaduje się o ucieczkach. Dlaczego więc dzieci stamtąd uciekają? Po prostu lubię wolność - mówi jedno z nich.

Tylko w tym miesiącu z obu ośrodków uciekło 16 dzieci. Nie uciekają daleko – zostają na ulicach, gdzie marzną, żebrzą i kradną. Problem rodzi się po powrocie, bo – jak się okazuje – nikt nie potrafił dotąd odpowiednio zająć się notorycznymi uciekinierami.

Niejednokrotnie kończyło się tylko na karze – wstrzymane kieszonkowe, zakaz wyjścia do kina, zabrany komputer. I to ma się teraz zmienić. Na przygotowanie specjalnych programów wychowawcy dostali trzy miesiące. Przed jednym z katowickich domów dziecka był reporter RMF FM Marcin Buczek: