Akcja ratunkowa, w tym reanimacja Pawła Adamowicza, były przeprowadzone prawidłowo - wynika z opinii biegłych, którą pozyskała Prokuratura Okręgowa w Gdańsku. Przygotowanie opinii zlecono po tym, gdy do prokuratury dotarł list poddający w wątpliwość działania ratowników.

Prokuratura Okręgowa w Gdańsku opublikowała na swojej stronie komunikat dotyczący opinii biegłych:

Biegły dokonał oceny zarówno podejmowanych na miejscu zdarzenia, bezpośrednio po ataku czynności medycznych, jak i podjętej decyzji o przewiezieniu  pokrzywdzonego do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku. Biegły ocenił, że akcja reanimacyjna prowadzona była w sposób prawidłowy, zgodnie z obowiązującymi wytycznymi Europejskiej Rady Resuscytacji. Prawidłowa była również decyzja o przewiezieniu pokrzywdzonego do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego. Znajdujący się bowiem bliżej szpital nie posiadał oddziału Kardiochirurgii i Torakochirurgii - czytamy.

Przygotowanie opinii zlecono po tym, gdy do prokuratury dotarł list zawierający ocenę działań ratowniczych podejmowanych wobec Pawła Adamowicza przez ratowników medycznych tuż po ataku na niego: jeszcze na scenie, na której odbywał się gdański finał WOŚP. Autor listu - biegły lekarz sądowy - przygotował go z własnej inicjatywy, "w oparciu o doniesienia medialne". Medyk zakwestionował "prawidłowość czynności podejmowanych przez ratowników".

Wskazał on, że - w jego ocenie - akcja prowadzona była nieprawidłowo. Jego zdaniem, ratownicy nie powinni prowadzić czynności reanimacyjnych na scenie, a powinni byli natychmiast przywieźć poszkodowanego do szpitala, gdzie były - według jego oceny - większe szanse na uratowanie życia - mówiła w marcu Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

Prezydent Gdańska ugodzony nożem podczas finału WOŚP

Tragiczne wydarzenia rozegrały się 13 stycznia wieczorem: podczas finału WOŚP w Gdańsku 27-letni Stefan W. wtargnął na scenę i zaatakował prezydenta Adamowicza nożem. Jeszcze w nocy samorządowiec przeszedł pięciogodzinną operację. Następnego dnia zmarł.

Sekcja zwłok wykazała na ciele prezydenta m.in. trzy głębokie rany: jedną w okolicy serca i dwie w brzuchu.

Stefanowi W. postawiono zarzut zabójstwa z motywacji zasługującej na szczególne potępienie, za co grozi co najmniej 12 lat więzienia, 25 lat więzienia, a nawet dożywocie.

Opracowanie: