Sejm wybrał Janusza Kurtykę na prezesa Instytutu Pamięci Narodowej. Na Kurtykę będzie jeszcze musiał zgodzić się Senat, ale to już tylko formalność.

Niespodzianki nie było - na obecnego szefa krakowskiego oddziału IPN glosował PiS, PO, LPR i PSL. Przeciwko tej kandydaturze były kluby SLD i Samoobrony. Sejm wybiera szefa IPN większością 3/5 głosów.

Nowy prezes zapowiada, że priorytetem działania IPN będzie ostatni okres funkcjonowania reżimu komunistycznego, czyli lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte.

Kurtyka zastąpi Leona Kieresa, którego pięcioletnia kadencja formalnie wygasła 30 czerwca. Gdyby Kurtyki nie wybrano na prezesa, kolegium IPN musiałoby rozpisać nowy konkurs, a Kieres pozostawałby nadal pełniącym obowiązki szefa IPN.

Nowy prezes będzie z pewnością inny niż Leon Kieres – bardziej wyrazisty, jednoznaczny i szybszy. A w IPN jest potrzebne. - Niewątpliwie Instytutowi potrzeba dynamizmu, nowych szybkich działań na obszarze nowelizacji - mówi szef kolegium Instytutu Andrzej Grajewski, który do ostatniej chwili zabiegał o sejmowe poparcie dla Kurtyki. Nowemu prezesowi pomogło też wyjaśnienie wątpliwości w sprawie upadku kandydatury Andrzeja Przewoźnika.

Kurtyka zdołał przekonać do siebie Prawo i Sprawiedliwość. Zapowiedział, że Instytut będzie w stanie podjąć się zadania lustracji. - W moim przekonaniu IPN jest merytorycznie przygotowany na realizację sejmowej ustawy - zapewnia Kurtyka. Jednak samego prawa jak na razie nie ma, a to właśnie od niego w największym stopniu będzie zależał kształt przyszłego Instytutu. Jeśli przeforsowany zostanie pomysł PiS, IPN z archiwalno-badawczego przekształci się w sądowo-lustracyjny.