Znacznie rozsądniejszym pomysłem po odrzuceniu projektów Hausnera dających oszczędności, byłoby zaproponowanie innych oszczędności - mówi Janusz Jankowiak, główny ekonomista BRE Banku.

Tomasz Skory: W piątek Sejm odrzucił dwie bardzo ważne ustawy tzw. planu Hausnera. Dzisiaj minister polityki społecznej Krzysztof Pater oświadczył, że zastanawia się nad złożeniem dymisji w związku z tym, a minister finansów stwierdził, że jeśli Sejm odrzuconych ustaw po poprawkach nie uchwali, trzeba będzie podnieść podatki. Jak pan tę szamotaninę tłumaczy sobie?

Janusz Jankowiak: Myślę, że po prostu minister finansów próbuje znaleźć jakiś sposób żeby nie powiększyć deficytu budżetowego.

Tomasz Skory: Czy tzw. rynki, analitycy, ekonomiści poważnie traktują zapowiedź podniesienia podatków?

Janusz Jankowiak: Myślę że nie, chociaż oczywiście nie mogę wykluczyć, że ostatecznie jeśli nie znajdzie się w budżecie oszczędności na kwotę odpowiadającą tym odrzuconym ustawom, to minister zdecyduje się na podwyżkę akcyzy. Prawdę mówiąc dla nas istotniejsze jest to, co będzie się działo z deficytem budżetowym. Minister dobrze wie co mówi, dlatego że jeśli by zamiast tych odrzuconych ustaw, które miały dać oszczędności, zaproponował podniesienie deficytu budżetowego, to wtedy miałby do czynienia bez wątpienia z kłopotem, z negatywną reakcją rynku. Jeżeli mówi, że zamiast tego podniesie podatki, to mnie jako ekonomiście może się to oczywiście nie podobać. Myślę, że nie podoba się zresztą jemu też prywatnie, natomiast on doskonale wie, że to nie wywoła negatywnej reakcji na rynku.

Tomasz Skory: Ale to jest kamyczek do ogródka polityków. Czy ekonomiści zdają sobie sprawę z tego, że to co mówi minister Gronicki to jest oczywiste szantażowanie Sejmu? – „musicie przyjąć te ustawy, bo jak nie to nie mam wyboru”.

Janusz Jankowiak: Tak. Prawdopodobnie tak to należy interpretować, ale myślę że to jest szantaż, którego po drugiej stronie równania jest negatywna reakcja ze strony rynków na wiadomość o podniesieniu deficytu budżetowego. Raz jeszcze powtarzam, ten minister wie w jaki sposób grać z rynkami. Chociaż oczywiście znacznie rozsądniejszym pomysłem po odrzuceniu tych projektów dających oszczędności, byłoby zaproponowanie innych oszczędności. Tak powinien zrobić ekonomista.

Tomasz Skory: PO zażądała właśnie dzisiaj przedstawienia przez rząd autopoprawki do budżetu, któraby wskazywała na sposób pokrycia tej potężnej dziury w budżecie. Bez tego omawianie przez Sejm budżetu nie ma według PO sensu. Oni mają rację?

Janusz Jankowiak: Z punktu widzenia ekonomicznego bez wątpienia tak.

Tomasz Skory: Czyli to co robi Sejm w tej chwili – omawia budżet – to psu na budę?

Janusz Jankowiak: Sejm musi zajmować się omawianiem budżetu, to jest normalne zajęcie parlamentu. Problem polega na tym, że trzeba jasno postawić sprawę – albo będziemy szukali jakichś oszczędności zamiast tych wyeliminowanych, albo podniesiemy deficyt budżetowy, albo też pozwolimy FUS-owi zaciągnąć więcej kredytów w bankach komercyjnych co w oczywisty sposób oznacza podniesienie deficytu finansów publicznych i tak, ale jasno trzeba postawić jakiś wybór przed politykami. Myślę, że to co robi minister jest w pewnym sensie próbą postawienia takiego wyboru, chociaż nie do końca uczciwą.

Tomasz Skory: A czy dymisja ministra Patera za niewykorzystanie wszystkich sygnałów w rozmowach z przedsiębiorcami ma sens. Czy ma związek z tą układanką?

Janusz Jankowiak: Wydaje mi się, że przy takiej wpadce – bo to jest wpadka – w końcu projekty tych ustaw, a właściwie ich skutki finansowe były wzięte pod uwagę przy konstruowaniu budżetu, mimo że ostrzegali, że może być tak, że one w parlamencie polegną. Bez wątpienia to jest jakaś wpadka i koszty polityczne tej wpadki ktoś powinien ponieść.

Tomasz Skory: Pater jako kozioł ofiarny?

Janusz Jankowiak: Nie wiem czy to jest akurat minister Pater, czy ktoś zupełnie inny, ale powiem zupełnie otwarcie, że po ministrze Paterze na rynkach finansowych nikt płakać na pewno nie będzie. Natomiast płakałaby gdyby była dymisja Hausnera albo Gronickiego.

Tomasz Skory: Dziękuję bardzo za rozmowę.

Fot. Marcin Wójcicki RMF