Ministerstwo Edukacji sprawdza, jak podręczniki przedstawiają rozmnażanie człowieka – pisze „Rzeczpospolita”. To bezprawna ingerencja w treść książek - denerwują się wydawcy.

Układ rozrodczy kobiet i mężczyzn, zapłodnienie, ciąża i poród - takie tematy wzięli pod lupę pracownicy Ministerstwa Edukacji. Jak ustaliła "Rz", w ubiegły piątek aż do późnego wieczoru wertowali szkolne podręczniki i kserowali strony z ilustracjami np. zapłodnienia albo rozwoju płodu. Takie polecenie, według informacji "Rz", miał im wydać wiceminister edukacji i szef parlamentarnego Klubu LPR Mirosław Orzechowski.

"Nie wiem, co ministrowi mogłoby się nie podobać. To treści napisane przez wybitnych biologów, głównie z akademickich ośrodków" - dziwi się prezes Wydawnictwa Szkolnego PWN Witold Szczęsny. "Poza tym wszystkie podręczniki zostały zatwierdzone przez ministerialnych rzeczoznawców". Ale Szczęsny potwierdza, że MEN poprosiło jego wydawnictwo w ubiegłym tygodniu o dostarczenie kompletu podręczników do biologii. Taką prośbę usłyszało jeszcze kilka najważniejszych wydawnictw edukacyjnych w kraju.

Wiceminister Orzechowski przez cały poniedziałek nie odbierał telefonów. Od rzeczniczki MEN Anety Woźniak "Rzeczpospolita" usłyszała tylko: "Nie ma żadnej kontroli podręczników w MEN. Pan minister Orzechowski niczego nie zlecał". "Nie było oficjalnego listu ministra, ale były telefony z ministerstwa. Przecież wydawnictwa nie przesyłałyby podręczników do kontroli z własnej woli. Widać resort nie chce się przyznać do tego pomysłu" - komentuje jeden z wydawców.