Katowicki IPN umorzył śledztwo w sprawie śmierci Tadeusza Wądołowskiego, który 24 lata temu zmarł na posterunku milicji w Gdyni. Instytutowi nie udało sie znaleźć dowodów na to, że mężczyzna został śmiertelnie pobity.

Śledczy z IPN nie zdołali także ustalić, czy rzeczywiście ktoś próbował ''tuszować'' sprawę prokuratorów, wśród których był m.in późniejszy szef policji Konrad Kornatowski. Informacja o rzekomym udziale Kornatowskiego w tuszowaniu zbrodni komunistycznej pojawiła się w 1991 roku w tzw. raporcie Rokity, czyli sprawozdaniu działającej w latach 1989-1991 sejmowej komisji, która badała zbrodnie MSW z lat 80. O sprawie znów zrobiło się głośno na początku 2007 roku, gdy Kornatowski został komendantem głównym policji.

W czerwcu 2007 roku IPN wszczął śledztwo. Sam szef policji od początku podkreślał, że nie brał udziału w tuszowaniu sprawy. Zaznaczył, że miał z nią związek jedynie poprzez udział w oględzinach i sporządzenie z nich notatki. Przypomniał, że ani on, ani lekarz nie zauważyli na ciele Wądołowskiego obrażeń, które wskazywałyby na śmiertelne pobicie.

Bardzo istotne znaczenie w śledztwie IPN miała opinia biegłych z Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej i Toksykologii Sądowo-Lekarskiej Śląskiego Uniwersytetu Medycznego. Ustalili oni ponad wszelką wątpliwość, że przyczyną śmierci Wądołowskiego była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa w związku z zawałem serca.

Postępowanie nie tylko nie potwierdziło, że Wądołowski został pobity, ale też zakwestionowało tezę, że prokuratorzy mieliby nie dopełnić obowiązków. Zrobili wszystko, co do nich należało - zaznaczył prokurator IPN.

W kwietniu 2009 roku warszawski sąd apelacyjny prawomocnie orzekł, że Rokita ma przeprosić Kornatowskiego za zarzucenie mu, jakoby w latach 80. brał udział w tuszowaniu zabójstwa.

Wądołowski został zatrzymany za kradzież kury z kurnika trójmiejskiego kolejarza. Według wersji milicjantów, zatrzymano go w trakcie libacji alkoholowej 21 października 1986 roku. Bliscy mężczyzny twierdzili jednak, że został przez milicjantów brutalnie pobity, a sprawę zatuszowano. Decyzja o umorzeniu sprawy nie jest jeszcze prawomocna. Jak na razie nikt z rodziny Wądołowskiego jej nie zaskarżył.