Został skazany za oszustwo, czeka na drugi proces. I wciąż prowadzi sklep internetowy, na który skarży się kilkadziesiąt osób w całej Polsce. Sklep oferuje w sieci dosłownie wszystko: od butów, przez elektronikę i biżuterię, po muzykę, oprogramowanie i zioła. Kłopot w tym, że wielu klientów nigdy nie dostało zamówionych towarów, mało kto doczekał się też zwrotu pieniędzy po kilku miesiącach.

Wniosek o blokadę internetowego sklepu prokuratorzy złożyli do sądu dopiero przy drugim akcie oskarżenia, w pierwszym nie uznali tego za stosowne. Pewność, że Tomasz S. rzeczywiście planował oszustwo, mogliby mieć tylko w jednym przypadku: w momencie, gdy ta umowa jest zawierana, sprzedający już wie, że z tej umowy się nie wywiąże - tłumaczy Małgorzata Chrabąszcz z prokuratury w Radomiu:

Tymczasem w internecie aż huczy od skarg: ktoś wydał 80 złotych, ktoś inny 250, żaden z piszących towaru się nie doczekał. Naszemu reporterowi Pawłowi Świądrowi udało się porozmawiać z mężczyzną, który po wymianie kilkudziesięciu listów, po czterech miesiącach doczekał się zwrotu pieniędzy. I jeszcze czegoś…

Prokuratorzy nie zajmują się jednak groźbami. Na razie przygotowali dwa akty oskarżenia. W pierwszym procesie mężczyznę skazano, drugi dopiero się zacznie, a sklep cały czas działa.