Instruktorzy prowadzący w warszawskich przedszkolach zajęcia dodatkowe dla dzieci twierdzą, że dyrektorzy tych placówek biorą nawet kilkutysięczne haracze od firm organizujących te zajęcia - pisze "Gazeta Wyborcza".

W skali miasta to setki tysięcy złotych miesięcznie - kompletnie poza kontrolą.

Instruktorzy twierdzą, że przedszkola nie chcą ich zatrudniać, gdy zgłaszają się indywidualnie. Odsyłają do pośredników. Gdyby instruktorzy byli rzetelnie rozliczani, zajęcia mogłyby być tańsze nawet o połowę.