Na 16 milionów złotych wstępnie oszacowano straty po pożarze, który wybuchł w magazynie ze sprzętem gospodarstwa domowego w Olsztynie. 150 strażaków walczyło z ogniem ponad osiem godzin. Na szczęście nikomu nic się nie stało.

Pożar wybuchł przed południem w budynku przy ulicy Gietkowskiej. Sytuacja była bardzo trudna. Płonący magazyn był jednym z kilku budynków znajdujących się przy tej ulicy. Strażacy przez długi czas walczyli z ogniem nie dopuszczając, by przeszedł na inne budynki.

Aby ułatwić pracę strażakom, policja zamknęła dojazd do miejsca pożaru. Nieprzejezdne były ulice: Dąbrowskiego i Artyleryjska. Strażacy do akcji gaszenia ognia zostali ściągnięci z całego powiatu olsztyńskiego.

To już drugi zabytkowy magazyn w tej części Olsztyna, który padł ofiarą ognia. W maju ubiegłego roku spłonął podobny magazyn, znajdujący się kilkaset metrów dalej. Oba budynki pochodziły z II połowy XIX wieku, wchodziły w skał kompleksu koszar kawalerii. Cały teren jest cenny, ale zaniedbany. Znajdują się tam sklepy i magazyny, a budynki są przerabiane bez zgody konserwatora zabytków. W tym, który spłonął dziś, inspekcja nadzoru budowlanego wykryła niechlujnie zamontowaną instalację elektryczną. Do tego niektóre wejścia były zamurowane, co utrudniało akcję gaśniczą.

Nadzór budowlany wstępnie stwierdził, że zabytkowe mury są do uratowania. Będą musiały być poddane czyszczeniu, bo są zadymione i zakopcone, ale nie uważam, żeby to trzeba było wyburzać - mówi inspektor nadzoru budowlanego Aleksander Lachowicz. Problem tylko w tym, że do uratowania jest również budynek, który płonął niecały rok temu. Ale od czasu pożaru stoi opuszczony i niszczeje, a miasto nie przedstawia żadnego konkretnego planu zagospodarowania tego terenu.