„Ktoś, kto myśli, że można truć bezkarnie naszą polską rzekę, doprowadził do gigantycznej katastrofy. Jestem zbulwersowany. Oczekuję, że truciciel zostanie znaleziony i przykładnie ukarany. Do momentu kiedy nie będziemy karać przykładnie trucicieli, takie rzeczy będą się powtarzać” - mówił w Cigacicach o zatruciu Odry prezes Wód Polskich Przemysław Daca. On, jak i przedstawiciele rządu w trakcie konferencji prasowej musieli się mierzyć z zarzutami lokalnych mieszkańców, którzy twierdzą, że decydenci zbyt późno zareagowali na katastrofę ekologiczną.

Mamy do czynienia najprawdopodobniej z popełnieniem przestępstwa polegającym na tym, że wprowadzono do wody substancje powodującą śmierć ryb i innych organizmów. To w tej chwili jest weryfikowane - stwierdził w Cigacicach wiceminister klimatu i środowiska Jacek Ozdoba.

Przekazał, że od momentu pojawienia się niepokojących sygnałów o śniętych rybach stan chemiczny i biologiczny rzeki był codziennie monitorowany. Próbki pobrane z ryb wybranych z Odry zostały wysłane do specjalistycznego laboratorium w Puławach. Po ocenie będziemy w stanie stwierdzić co było przyczyną śmierci ryb - podał Ozdoba. Na wyniki trzeba poczekać około tygodnia.

Ważną informację w kwestii ustalenia sprawcy zanieczyszczenia wody podała zastępczyni Głównego Inspektora Ochrony Środowiska. Inspektorzy analizują potencjalne źródła zanieczyszczenia, które - wszystko na to wskazuje - mogą być pochodzenia przemysłowego. Analizujemy które z substancji chemicznych mogły wywołać taki skutek, a przyznajemy, że obserwujemy nietypowy jak na ten okres wysoki poziom tlenu w wodzie - mówiła Magdalena Gosk.

10 ton ryb wybranych z Odry. Szkody na kilkanaście mln zł

O ogromnych szkodach, jakie wywołało zanieczyszczenie Odry opowiadał prezes Wód Polskich. Z naszego punktu widzenia około 26-27 lipca doszło do bardzo poważnej katastrofy ekologicznej w okolicach Oławy (...).  Nasi pracownicy, jak i PZW oraz ochotnicy wybrali z rzeki co najmniej 10 ton martwych ryb - powiedział Przemysław Daca.

Z pierwszych wyliczeń dotyczących szkód środowiskowych możemy powiedzieć o kosztach kilkunastu mln zł. Państwo za 2 mln zarybiło węgorzem Odrę. Ten narybek najprawdopodobniej nie przetrwał - tłumaczył i dodał, że ogromne koszty związane z zarybianiem poniósł też Polski Związek Wędkarski.

Ktoś, kto myśli, że można truć bezkarnie naszą polską rzekę, doprowadził do gigantycznej katastrofy. Jestem zbulwersowany. Oczekuję, że truciciel zostanie znaleziony i przykładnie ukarany. Do momentu kiedy nie będziemy karać przykładnie trucicieli, takie rzeczy będą się powtarzać - podkreślił.

Do dyspozycji wojewody lubuskiego oddelegowanych zostało 150 żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej, aby wspierać działania przy usuwaniu zanieczyszczeń na Odrze - poinformował wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz.

Zirytowani mieszkańcy przerywają politykom

Konferencja prasowa była wielokrotnie przerywana przez mieszkańców, którzy pojawili się w Cigacicach. Zgromadzeni szczególnie emocjonalnie reagowali na słowa wiceministra infrastruktury Grzegorza Witkowskiego, który na konferencji dotyczącej Odry przypomniał o wycieku z oczyszczalni ścieków "Czajka" w Warszawie, a także o awarii w przepompowni na gdańskiej Ołowiance.

Nikt nie został pociągnięty do odpowiedzialności. Wiecie państwo dlaczego? Ponieważ obydwoje z samorządowców (Rafał Trzaskowski i Aleksandra Dulkiewicz) prosili mnie, żeby nie nakładać tak dużych kar na tych, którzy doprowadzili do katastrofy ekologicznej. Niestety spełniliśmy tę prośbę (...). Rozzuchwaliliśmy wszystkie samorządy od Gliwic po Opole, po drodze Kędzierzyn-Koźle, Wrocław - mówił Witkowski i zasugerował, że duże przedsiębiorstwa zrzucające ścieki są bezkarne.

Samorządy opozycyjne są złe, a wasze samorządy pewnie nie? - pytał jeden z mieszkańców. To kto ma pilnować samorządów? Co rząd robił przez ostatnie dwa tygodnie? Na wczasy pojechał Jarosław Kaczyński? Gdzie były służby? Nie chcemy propagandy, tylko konkrety - mówili inni.

Kiedy do mikrofonu podszedł prezes Wód Polskich zgromadzeni zaczęli krzyczeć: Mamy kalendarz dla pana - w ten sposób odnieśli się do akcji Wód Polskich. Spółka na swoich profilach w mediach społecznościowych - w momencie kiedy wiadomo było, że doszło do zanieczyszczenia Odry - opublikowała zdjęcia z polskich akwenów i poprosiła obserwujących o zdecydowanie, które z nich ma znaleźć się w kalendarzu promocyjnym Wód Polskich. W odpowiedzi internauci zalali profile spółki zdjęciami śniętych ryb z Odry.

Jeden z mężczyzn, który przedstawił się jako aktywista poprosił prezesa Wód Polskich o deklarację dotyczącą kalendarza. Prosił, by środki przeznaczone na promocję kalendarza zostały przeznaczone na sprzęt, który ułatwi aktywistom sprzątanie Odry. W odpowiedzi usłyszał, że o sprzęt może poprosić przedstawicieli wojewody lubuskiego.

Po zakończeniu konferencji mieszkańcy chcieli zadawać pytania przedstawicielom rządu i państwowych spółek, ale spotkanie zakończono.