Grzegorz Wieczerzak jest formalnie podejrzanym w śledztwie prowadzonym przez białostocką prokuraturę, dotyczącym podrzucenia narkotyków innej osobie. Śledczy wnioskują o trzymiesięczny areszt dla byłego prezesa PZU.

W 2004 r. zlecił innym osobom skierowanie postępowania karnego przeciwko Piotrowi A. poprzez podstępne zabiegi, polegające na podrzuceniu znacznej ilości narkotyków do samochodu podejrzanego - stwierdził Marek Zajkowski z białostockiej prokuratury.

Wczoraj wraz z byłym szefem PZU Życie zatrzymano dwie inne osoby, one już wczoraj usłyszały zarzuty. Z informacji ze źródeł zbliżonych do śledztwa, wynika, że wśród zatrzymanych jest ojciec Grzegorza Wieczerzaka.

Trzy lata temu media opisywały, że Wieczerzak w czasie śledztwa o działanie przez niego na szkodę PZU Życie, werbował w aresztach "żołnierzy". Miał im zlecać m.in. egzekucję długów i dyscyplinowanie swych ludzi, którzy zaczęli działać na własną rękę.

"Gazeta Wyborcza" pisała, że jej informator wiązał "żołnierzy" Wieczerzaka z prowokacją w 2004 roku podrzucenia półkilogramowej tajemniczej paczki z białym proszkiem Piotrowi Adamczykowi, prezesowi VII NFI. Adamczyk miał znaleźć paczkę w swym aucie.

Wieczerzak od lat ma kłopoty z prawem. Wciąż toczy się sprawa o działanie na szkodę PZU Życie (trzy lata temu stołeczny sąd zwrócił ją prokuraturze). Śledczy zarzucają mu działanie na szkodę spółki, co miało spowodować w niej wielomilionowe straty.

Prokuratura badała też sprawę domniemanych tajnych kont byłych szefów PZU Życie i PZU, Wieczerzaka i Władysława Jamrożego, którymi zarządzała w ich imieniu niewielka firma Warren Trustee Group.

Były prezes PZU Życie jest też oskarżony o groźby karalne wobec Janusza Lazarowicza, prezesa XIV NFI, od którego miał też żądać przekazania kontroli nad tym NFI oraz miliona dolarów. Grozi mu do 3 lat więzienia.