Awantura w rządzie wokół ochrony ambasad. Spierają się dwa ministerstwa: spraw wewnętrznych i administracji Grzegorza Schetyny i spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego. Resort Schetyny szuka oszczędności, dlatego najchętniej wycofałby kosztowną ochronę z niektórych placówek dyplomatycznych. Do tej pory obowiązek ten spoczywał bowiem na Biurze Ochrony Rządu, podlegającym właśnie MSWiA.

Oszczędności w resorcie spraw wewnętrznych oznaczałyby w tej sprawie obciążenie dla budżetu MSZ, bowiem ochrona placówek dyplomatycznych - w nawet najspokojniejszych rejonach świata - musi jednak zostać zapewniona. A ktoś musi za nią zapłacić. Do tej pory płacił BOR, ale - jak powtarza szef jednostki - więcej robić tego nie zamierza. Póki co, to Biuro Ochrony Rządu dla wielu instytucji było bezpłatną firmą ochroniarską - zauważa gen. bryg. Marian Janicki. Jego zdaniem, resort Radosława Sikorskiego powinien wynająć do ochrony placówek dyplomatycznych prywatne firmy ochroniarskie. A MSWiA podkreśla, że BOR powinien być jednostką elitarną.

W MSZ pojawiło się natomiast pytanie, skąd wziąć pieniądze na wynajęcie prywatnych firm ochroniarskich. Urzędnicy podkreślają, że polska dyplomacja i tak cierpi już powodu kryzysowych cięć. W połowie roku na przykład do kraju mają wrócić kierowcy, zatrudnieni w niektórych ambasadach.

Które ambasady mogłyby - zdaniem MSWiA - obyć się bez ochrony BOR? Na biurko Grzegorza Schetyny już miesiąc temu trafić miała analiza, przygotowana przez jednostkę. Raport mamy poznać jednak dopiero za około dwa tygodnie.