Niektórzy dziennikarze mają dostęp do zasobów Instytutu Pamięci Narodowej. Wcześniej jednak muszą wypełnić pewne formularze. Czy taki wniosek można uznać za autolustrację?

Każdy naukowiec czy dziennikarz, który składa wniosek o wgląd do teczek, musi podpisać oświadczenie, że nie był funkcjonariuszem ani współpracownikiem PRL-owskich służb bezpieczeństwa. Jeśli zataiłby ten fakt, grozi mu kara do 3 lat więzienia.

Ale wnioski te i oświadczenia - jak wyjaśnia IPN - nie uruchamiają żadnej procedury wyjaśniającej. Nie są więc – przynajmniej dziś – żadną formą lustracji. To raczej deklaracja dobrych intencji czy miecz wiszący nad głową potencjalnego kłamcy.

Dziennikarze mają teoretycznie nieograniczony dostęp do nieutajnionych teczek, którymi dysponuje IPN. Ale to teoretycznie, bo często zdarzają się odmowy. Instytut niechętnie np. pozwala na zaglądanie do akt osobowych, każe także czekać na niektóre teczki po kilka tygodni.