O początkach polskich dynastii politycznych pisze "Rzeczpospolita". W dzienniku czytamy, że dzieci znanych polityków coraz częściej widać na listach wyborczych.

Partie stawiają na dzieci znanych polityków, wiedząc, że znane nazwisko zapewni dodatkowe głosy. Dlatego też oferują im wysokie miejsca na listach, mimo że ich polityczny staż jest zazwyczaj krótszy niż przeciętnego działacza - czytamy.

Jeden z amerykańskich uczonych próbował dowieść, że część poglądów politycznych jest dziedziczona, ale nie ma zbyt wielu zwolenników tej teorii - żartuje w rozmowie z gazetą prof. Rafał Chwedoruk. Na serio dodaje, że wyborcy bardziej kojarzą nazwiska niż imiona polityków, więc dzieci znanych osób są dla partii łakomym kąskiem.

W tych wyborach kandydują przedstawiciele rodzin polityków, m.in. Barbara Nowacka, Małgorzata Wassermann, Tomasz Cimoszewicz, Marek Pęk i Przemysław Czarnecki.

Cały artykuł w najnowszej "Rzeczpospolitej".

(mal)