Co zrobić, żeby mieć pieniądze, a przy tym nic nie robić. Tę sztukę do perfekcji opracowali posłowie. Członkowie sejmowej komisji śledczej ds. bankowości od września zeszłego roku nie pracują, bo nie mogą zgodnie z decyzją Trybunału Konstytucyjnego, ale to nie przeszkadza im pobierać pieniędzy.

Cóż, posłom się przecież nie przelewa, a każda sposobność, żeby dorobić parę złotych jest dla nich cenna. Intencje rządzących do tego chyba właśnie zmierzają. Znakomitym przykładem jest pomysł powołania sejmowej komisji nadzwyczajnej, która miałaby się zająć kilkudziesięcioma ustawami z pakietu „Solidarne państwo”. Ustawami od Sasa do lasa, dodajmy, którymi na chłopski rozum powinny się zajmować komisje stałe: edukacji, finansów, zdrowia itd., czyli takie, których członkowie znają się na tym, co robią.

46-osobowa komisja do spraw wszystkiego byłaby znakomitym sposobem na rozwinięcie pomysłu płacenia za nic członkom wszystkich pozostałych. Jak w wypadku komisji śledczej ds. banków.

Komisji stałych jest w Sejmie 28; każda ma przewodniczącego i wiceprzewodniczących, którzy dostają za to dodatki. Pozbawienie ich obowiązków z zachowaniem płacy wzorem komisji bankowej może być znakomitym wkładem w dzieje parlamentarnego nieróbstwa.

Tomasz Skory, RMF FM