Śmigłowce ratownicze z Gliwic i Zielonej Góry będą latać do wypadków w regionie dolnośląskim. To ustalenia po katastrofie śmigłowca, który rozbił się lecąc na pomoc ofiarom karambolu na autostradzie A-4. W przyszłym tygodniu na Dolnym Śląsku powinien już być śmigłowiec, który będzie dyżurował w regionie - zapewnia szef Lotniczego Pogotowia Ratunkowego Robert Gałązkowski.

Do tego czasu, rejon województwa będą zabezpieczały śmigłowce z Gliwic i Zielonej Góry. Po dzisiejszym wypadku posiadam 17 śmigłowców, tyle ile baz - mówi Gałązkowski. Dodaje, że od sierpnia flotę będą zasilać nowe maszyny - do końca roku ma ich przylecieć sześć.

W katastrofie koło Jarostowa zginęły dwie osoby - pilot i ratownik. Lekarz, który ocalał jest w ciężkim stanie - był operowany w szpitalu wojskowym we Wrocławiu. Postępowanie w sprawie wypadku śmigłowca ratowniczego wszczęła Prokuratura w Legnicy. Trwają oględziny miejsca katastrofy.