Ta sprawa nie należy do naszej krajowej jurysdykcji - mówi Bronisław Komorowski w sprawie polskich europosłów, którzy wyłudzają pieniądze za pracę w komisjach na Wiejskiej. Nie mamy wpływu na to, jakie dokumenty są potrzebne, aby eurodeputowany dostał jakieś pieniądze z tytułu diety - dodaje marszałek Sejmu.

Europosłom przysługuje dodatek za pracę w komisjach w krajowym parlamencie. "Superekspress" opisał jak polscy deputowani korzystają z tego przywileju. W piątki podpisują listy obecności na Wiejskiej, ale zazwyczaj w posiedzeniach komisji nie biorą już udziału. W ten sposób wyłudzają od Unii równowartość 1200 złotych.

Tymczasem w Brukseli nie zarabiają mało - miesięcznie ponad 7,5 tysiąca euro, czyli około 35 tysięcy złotych. Za każdy przepracowany dzień w Strasburgu czy Brukseli otrzymują dodatkowo 298 euro diety na zakwaterowanie i wyżywienie.

Europosłowie dostają także pieniądze na prowadzenie biur poselskich oraz zwrot kosztów podróży. Uwzględniane są też rachunki za przeloty samolotem w klasie biznesowej i za przejazdy pociągiem w pierwszej klasie. Zwraca się im też pieniądze za każdy przejechany kilometr prywatnym autem. Mają też wiele dodatków finansowych, o których mówi się rzadziej. Tylko na naukę języków obcych eurodeputowany może otrzymać 5 tysięcy euro miesięcznie.