Doniesienie do prokuratury i Państwowej Inspekcji Pracy. Tak na wyniki referendum w rudzkiej kopalni "Halemba-Wirek" zareagowała Kompania Węglowa. Zdaniem szefów spółki wczorajsze głosowanie, w którym zdecydowana większość górników opowiedziała się za strajkiem, było nielegalne.

Według Zbigniewa Madeja, związkowcy formalnie nie są w sporze zbiorowym z pracodawcą. A tylko w takim przypadku mogliby organizować referendum. W głosowaniu wzięło udział 2399 osób, czyli 43,9 proc. załogi i blisko 60 proc. obecnych tego dnia w pracy. Za przeprowadzeniem strajku zagłosowały 2 132 osoby (88,9 proc.), przeciw 240 (10 proc.).

Gdyby uznać je za ważne, to według obowiązujących przepisów, jego wyniki byłyby zupełnie inne od tych podawanych przez związkowców. Bierzemy pod uwag ustawę o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Tam wyraźny jest zapis, że odnosimy wyniki do stanu zatrudnienia - powiedział Madej. Nie zaś do ogólnej ilości głosujących w referendum, jak chcieliby związkowcy. Przy takim podejściu za strajkiem opowiedziało się niespełna 40 procent załogi.

Górnicy chcą bronić wysokości miesięcznych premii. Związkowcy wyliczyli, że ich zmniejszenie może kosztować każdego górnika ok. 200 zł miesięcznie. Przedstawiciele Kompanii Węglowej zapewniają, że nie zamierzają obniżać zarobków. Związkowcy grożą, że do 7 lipca czekają na decyzje dyrekcji kopalni i zarządu KW. Jeśli nie dojdzie do porozumienia, 7 lipca odbędzie się strajk ostrzegawczy, a jeśli i to nie przyniesie rozwiązania, to 14 lipca rozpocznie się strajk bezterminowy.