Tylko wczoraj ponad 1800 interwencji strażaków w związku z gwałtownymi opadami, już po północy kolejnych 400 - tak wygląda bilans burzliwych zjawisk atmosferycznych ostatnich godzin.

Najgorsza sytuacja była w Zgierzu. Tamtejsze oberwanie chmury było prawdopodobnie przyczyną śmierci mężczyzny, znalezionego w zalanej piwnicy budynku mieszkalnego przy ul. Pieczyraka, ale też doprowadziło do poważnego podtopienia kilku istotnych dla miasta budynków. Chodzi między innymi o zalanie części tamtejszego szpitala jednoimiennego, gdzie woda dostała się między innymi na SOR i oddział radiologii.  Jakby rzeka płynęła. Aż tutaj ludzie na ławce stali. Ta woda sięgała tutaj aż do bloków które znajdują się obok. Pozalewała też piwnice, które znajdują się w blokach, samochody w garażach - mówili mieszkańcy.

Najciężej poszkodowane przez podtopienia i wiatrołomy były na Śląsku, gdzie wczoraj strażacy interweniowali prawie 400 razy. Najwięcej wyjazdów było tam w centrum województwa. Mikołów to ponad 70 wyjazdów, a Bytom ponad 50. Po kilkadziesiąt razy strażacy interweniowali też m.in. w Tychach i Tarnowskich Górach.

Pożar domu po burzy

Przez Bytom przeszły dwie nawałnice, po których ulice w śródmieściu dosłownie zamieniły się w rzeki. Woda wdarła się do piwnic, garaży i mieszkań.

Przez okolice Katowic, Chorzowa i Bytomia późnym popołudniem przetoczyła się istna burzowa kanonada. Były grzmoty i pioruny.

W Kłobucku po północy po uderzeniu pioruna w dom doszło do niewielkiego pożaru. Podobnie było w Bielsku-Białej. Z kolei w Rybniku kiedy w dom uderzył piorun, doszło do zwarcia instalacji elektrycznej.