W Poznaniu rusza proces buntowników z poprawczaka przy ulicy Wagrowskiej. Prokuratura stawia 6 osobom zarzuty spowodowania pożaru i dokonania zniszczeń. Siódmy wychowanek poprawczaka stanie przed sądem rodzinnym, bo w chwili popełnienia przestępstwa nie miał skończonych 17 lat.

Do zarzucanych czynów przyznał się tylko jeden z nich, Krzysztof B. Jak sam stwierdził, to on był prowodyrem buntu. Pozostali oskarżeni nie przyznali się do uczestnictwa w zdarzeniu.

Zdenerwowałem się, bo ktoś pomówił mnie o jakieś pobicie i cofnęli mi wniosek o przedterminowe zwolnienie z poprawczaka. Namówiłem chłopaków, by zrobić ten bunt. Nie wiem dokładnie kto co robił - byłem zajęty niszczeniem i podpalaniem. Myślałem, że uda nam się uciec z poprawczaka, ale się nie udało. To ja uderzyłem wychowawcę deską - mówił w trakcie wcześniejszych zeznań Krzysztof B. Przed sądem nie chciał składać wyjaśnień.

W sierpniu 2009 roku grupa wychowanków poprawczaka w nocy pobiła wychowawcę, potem podpaliła ustawioną przez siebie barykadę na 3 piętrze. Był to protest przeciwko niewydaniu przepustek. Nastolatkowie chcieli prawdopodobnie uciec z poprawczaka. Wychowawca  na szczęście zamknął się w pokoju i wezwał policję. Akcja trwała kilka minut.

Prokuratura nie mogła postawić nastolatkom zarzutu buntu, bo takiego paragrafu nie ma w polskim prawie. Oskarżeni odpowiedzią za spowodowanie pożaru i zniszczenie mienia.