Włochy wzywają NATO do rozpoczęcia dochodzenia w sprawie tak zwanego "syndromu bałkańskiego". Zmarło już sześciu włoskich żołnierzy odbywających służbę w siłach pokojowych na Bałkanach. Dowództwo NATO zaprzecza.

NATO zaprzecza

NATO zaprzecza, jakoby uran, używany w bombach zrzucanych na byłą Jugosławię, mógł przyczynić się do śmierci 6 włoskich żołnierzy, którzy służyli na Bałkanach. Rzecznik Sojuszu, cytowany przez agencję AFP, powiedział, że badania wskazują, iż jest praktycznie niemożliwe, by do ludzkiego organizmu mogło przeniknąć tyle cząsteczek zubożonego uranu, żeby stanowiło to zagrożenie dla zdrowia. Dokładnego zbadania ewentualnego związku uranu ze śmiercią żołnierzy chcą Włochy. Premier Giuliano Amato podkreślił, że alarm w związku z tak zwanym "bałkańskim syndromem" we Włoszech jest "więcej niż uzasadniony". Dlatego szef dyplomacji Lamberto Dini otrzymał polecenie, by zwrócić się do NATO. Sześciu spośród 60 tysięcy włoskich żołnierzy, którzy w latach 90. służyli na Bałkanach, zmarło na białaczkę. Najmłodszy z nich, 24-letni Sycylijczyk, umarł w listopadzie po półtorarocznej chorobie. Według lekarzy, jest zbyt mało dowodów, by uznać te przypadki za następstwo użycia pocisków uranowych, których - jak twierdzą specjaliści - wystrzelono ponad 30 tysięcy

przeciwko serbskim czołgom i wozom opancerzonym w kampanii kosowskiej. Tak zwany "syndrom bałkański" ma być omawiany również przez Unię Europejską. Spotkanie Piętnastki w tej sprawie zaproponowała w ubiegłym tygodniu Belgia. Niepokój o ewentualne konsekwencje dla zdrowia wynikające z zastosowania zubożonego uranu narastają nie tylko we Włoszech i Belgii, ale również w Wielkiej Brytanii i Holandii. W Portugalii już wprowadzono badania medyczne dla żołnierzy z misji w Kosowie, sprawdzające czy nie ma śladów promieniowania.

Polakom nic nie grozi

W kontyngencie NATO służą także polscy żołnierze. Jednak jak twierdzi rzecznik MON pułkownik Eugeniusz Mleczak zdecydowanie nie grozi im niebezpieczeństwo. Przynajmniej na razie. Polscy żołnierze zarówno ci, którzy wrócili z byłej Jugosławii jak i ci, którzy ciągle tam przebywają są pod stałą kontrolą lekarską. Mają robione specjalistyczne badania, które jak na razie nie stwierdziły ich kontaktu z rejonem podwyższonego promieniowania: "Rejon odpowiedzialności polskich żołnierzy znajduje się dość daleko dokładnie po drugiej stronie Kosowa - od rejonu gdzie notuje się wypadki zachorowań na dość dziwne choroby" - powiedział pułkownik Mleczak. Te dziwne choroby to np. białaczka wywołana podwyższonym promieniowaniem. Pułkownik Mleczak wrócił dwa tygodnie temu z byłej Jugosławii gdzie stacjonuje polsko-ukraiński batalion. Na miejscu był zapewniany przez samych stacjonujących tam żołnierzy, że na ich terenie nie ma na razie żadnego podwyższonego promieniowania. Posłuchaj pułkownika Mleczaka:

Rzecznik MON przyznaje, że do tej pory dowództwo NATO nie poinformowało oficjalnie strony polskiej o zagrożeniu i przypadkach choroby wykrytej wśród żołnierzy innych państw.

foto EPA

12:20