Na tydzień przed rozpoczęciem roku szkolnego w Będzinie na Śląsku zlikwidowano prywatną szkołę. Decyzję o zamknięciu placówki, w której uczyło się prawie 40 uczniów, podjęła jej dyrektorka i jednocześnie właścicielka.

Większość uczniów od 1 września będzie się uczyć w jednej z prywatnych szkół w Sosnowcu, sąsiadującym z Będzinem. Rodzice miejsca dla swoich dzieci załatwiali w ekspresowym tempie. Są oburzeni i rozgoryczeni decyzją pani dyrektor. Zamknięcie szkoły tydzień przed rozpoczęciem roku szkolnego to skandal – kwitują krótko.

Szkołę zlikwidowano, bo - jak tłumaczy Roman Goczoł naczelnik Wydziału Edukacji w Będzinie - koszty najmu pomieszczeń, w których uczyły się dzieci, były zbyt wysokie. Z właścicielką placówki reporterowi RMF FM Tomaszowi Bandurze nie udało się skontaktować; od dwóch dni nie odbiera telefonu.

Zgodnie z przepisami prywatną szkołę można zamknąć pod warunkiem, że powiadomi się o tym odpowiednie urzędy… z półrocznym wyprzedzeniem. Tyle tylko, że prawo nie przewiduje żadnych sankcji, jeśli właściciel nie dopełni tych formalności. Co ciekawe, przepisy nie zabraniają osobom, które zamykają szkołę bez wiedzy rodziców i uczniów, otwarcia kolejnej w innym miejscu.