Warszawska prokuratura potwierdziła, że prowadzi śledztwo w sprawie pieniędzy Ligi Polskich Rodzin. Chodzi o podejrzenie wyprowadzenia pieniędzy z partyjnej kasy na podstawie fikcyjnych umów. Według prasy, śledczy chcą postawić Wojciechowi Wierzejskiemu zarzut "poświadczenia nieprawdy w celu wyłudzenia pieniędzy”.

Podobny zarzut ma dotyczyć także kilku innych czołowych działaczy LPR i Młodzieży Wszechpolskiej. Pieczę nad śledztwem trzyma minister Zbigniew Ziobro. Pod jego okiem warszawska prokuratura zebrała już mocny materiał obciążający lidera LPR - twierdzi "GW". Według jej informacji, są to zeznania byłych członków Ligi i podpisane przez Wierzejskiego fikcyjne umowy o dzieło z młodymi wszechpolakami i członkami partii, którzy rzekomo robili dla Ligi "ekspertyzy".

Gazeta w trakcie miesięcznego śledztwa zebrała dowody, że te rzekomo zlecone, wykonywane i opłacone prace miały służyć rozliczeniu się partii z państwowych dotacji. W rzeczywistości pieniądze wypływały do prywatnych kieszeni. Gazeta dotarła do dwóch mało znanych osób - księgowy LPR Waldemar Styś i zatrudniony przy partii jako pracownik fizyczny Jan Staciwa wypłacili z kont Ligi 1,4 mln zł. Wierzejski w piątek napisał do "GW", że LPR wydała te pieniądze "na walkę z systemem, np. z "Wyborczą". Teraz grozi gazecie ponadmilionowym pozwem.