Jedna osoba została niegroźnie ranna po awarii w płockich zakładach Orlenu. Z jednego z kominów wydobywał się dym i ogień.
Po rozszczelnieniu sieci parowej stanęła produkcja, a z kominów zaczął wydobywać się ogień i gęsty, czarny dym.
Według przedstawicieli Orlenu - została już opanowana. Dym wyglądał alarmująco i mógł mocno zaniepokoić mieszkańców. Teraz już zniknął jednak znad miasta, a w zakładzie stopniowo przywracana jest produkcja.
Koncern przekonuje, że nie - kiedy tylko opary się pojawiły w teren ruszyły jednostki badające jakość powietrza. Nie było potrzeby wysyłania dodatkowych jednostek gaśniczych do zakładu, bo Orlen poradził sobie własnymi środkami. Ranny pracownik zewnętrznej firmy ma niegroźne oparzenia.
(mch)