Żadne pieniądze nie zwrócą zdrowia córki - mówiła po ogłoszeniu wyroku we wrocławskim sądzie matka 33-letniej Edyty Terki. Ta młoda kobieta od ośmiu lat jest w śpiączce. Zapadła w nią po operacji tarczycy, z powodu błędu lekarza. Opiekująca się córką Wiesława Terka walczy o odszkodowanie i rentę, która pokryłaby koszty rehabilitacji. Dziś zapadł wyrok.

Rodzina dostanie 500 tysięcy złotych zadośćuczynienia, 300 tysięcy odszkodowania i comiesięczną rentę w wysokości 13 tysięcy złotych. Kwoty należą do najwyższych zasądzonych w Polsce. Są jednak o połowę niższe od tych, których żądali adwokaci rodziny.

Sędzia w uzasadnieniu wyroku stwierdziła, że leczenie i rehabilitacja Edyty Terki są mniej kosztowne, niż przekonywała matka kobiety i jej adwokaci. Według sędzi, zasądzona kwota powinna w zupełności wystarczyć na opłacenie opieki, lekarstw i rehabilitacji.

Innego zdania była Wiesława Terka. Po opuszczeniu sądowej sali określiła wysokość odszkodowania jako godną, ale nie satysfakcjonującą. Nie wykluczyła, że sprawa ponownie wróci do sądu.

Na temat apelacji nie chciał się wypowiadać przedstawiciel województwa dolnośląskiego, które było stroną w sprawie. Przejęło bowiem zobowiązania szpitala, w którym operowana była Terka. Jak mówił przedstawiciel województwa, zdrowia nie da się wycenić, ale odszkodowanie będzie wypłacane z publicznych pieniędzy. Dlatego województwu zależy, by ta kwota była jak najniższa. Apelacja nie jest więc wykluczona.

Jak doszło do tragedii

W 2002 roku 25-letnia wówczas Edyta Terka miała usuwane wole tarczycy we wrocławskim szpitalu im Rydygiera. Po udanej operacji pojawiły się jednak komplikacje, kobieta skarżyła się na problemy z oddychaniem. W nocy lekarz dyżurny Ryszard S. usunął z rany pooperacyjnej powstały tam krwiak. To była jego jedyna interwencja, mimo że problemy z oddychaniem u pacjentki powróciły po jakimś czasie. Lekarz ograniczył się jedynie do podania środka uspokajającego, a rano zszedł z dyżuru. Rany nie skontrolowali także medycy, którzy następnego dnia przyszli do pracy. Ordynator Ryszard F. zlecił jedynie konsultację anestezjologiczną i laryngologiczną. Potem wyszedł ze szpitala na spotkanie z własną matką.

Jak się później okazało, w pooperacyjnej ranie powstał kolejny krwiak, który utrudniał Edycie oddychanie, a w efekcie doprowadził do niedotlenienia mózgu. Młoda kobieta zapadła w śpiączkę.

Proces przeciwko lekarzom zakończył się ostatecznie w październiku 2008 roku. Ordynator Ryszard F. za zaniedbanie został skazany prawomocnym wyrokiem na pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Do ponownego rozpatrzenia trafiła natomiast sprawa drugiego z lekarzy, Ryszarda S. Wyrokiem sądu pierwszej instancji został on uniewinniony. Obecny proces jeszcze się nie zakończył.