Kiedyś mówiono o „wypadkach poznańskich” – dziś nikt nie waha się już użyć słowa „powstanie”. 50 lat temu na ulice Poznania wyszli robotnicy, którzy walczyli o wolność i godne płace.

Doszło do regularnych walk ulicznych z wojskiem. Demonstranci zdobywali broń, uwolnili więźniów z aresztu, a później przechwycili nawet czołgi. Zginęło co najmniej 57 osób. Ale część historyków uważa, że ofiar mogło być nawet sto.

Być może jednak prawdziwej liczby ofiar nie poznamy nigdy. Powodów jest kilka: po pierwsze, dane o zabitych fałszowało samo UB. W dawnej siedzibie służby przy ulicy Kochanowskiego powstał oficjalny raport, którego trzymano się przez wiele lat.

Sami uczestnicy wydarzeń – jak choćby ranni – nie mówili o tym głośno, obawiając się represji. Dokumenty fałszował także personel pobliskiego szpitala – lekarze i pielęgniarki działali jednak w dobrej wierze, chcąc chronić poszkodowanych przed wciąż wypytującym o ofiary UB. Dlatego też część ofiar Powstania w 1956 roku oficjalnie zmarło na zawał serca czy niewydolność nerek.

Dzieje wydarzeń sprzed 50 lat opowiada czarno-biały komiks. Z opowiedzianej obrazkami historii czytelnicy dowiadują się więcej o Poznańskim Powstaniu. Kolory nie są przypadkowe – mają podkreślić szarość tamtej rzeczywistości. Nie jest to jedyny sposób na nietypowe przypomnienie przeszłości. Do kombatantów w ciągu ostatnich tygodni docierali młodzi ludzie, którzy chcieli słuchać ich opowieści, wykorzystywać je przy prezentacjach multimedialnych i filmach dokumentalnych.

A kto zawita w tych dniach do Poznania, niech nie zdziwi się, że wręczona mu zostanie silikonowa biało-czerwona bransoletka z napisem „Poznań ‘56”. Specjalny dodatek poświęcony 50. rocznicy wydarzeń w Poznaniu, a także 30-lecia strajków w Radomiu i Ursusie znajdziecie w najnowszym „Tygodniku Powszechnym”.