Prawie 3 promile alkoholu miał w wydychanym powietrzu jeden z wrocławskich lekarzy. 56-latek podczas dyżuru udzielał pomocy starszemu mężczyźnie. Reanimowany pacjent zmarł. Na przesłuchanie Grzegorz M. trafił wprost z izby wytrzeźwień.

REKLAMA

Nie wiadomo jeszcze, czy reanimowany pacjent zmarł z powodu źle udzielonej pomocy lekarskiej. Być może Grzegorz M. udzielił prawidłowo pomocy, a pacjent mimo to zmarł - mówiła Beata Tobiasz z wrocławskiej policji.

Zastrzegła, że od wyjaśnienia tej sprawy, zależą zarzuty, jakie zostaną postawione lekarzowi. Najwięcej, bo do 5 lat więzienia, grozi mu za nieumyślne spowodowanie śmierci. O całej sprawie policję powiadomił jeden z pacjentów; najprawdopodobniej był on świadkiem reanimacji. Przybyli na miejsce funkcjonariusze zatrzymali medyka i przewieźli go do izby wytrzeźwień.

Nie wiadomo, dlaczego nikt z personelu szpitala nie zareagował i nie odsunął od zajęć pijanego lekarza. Bez odpowiedzi pozostaje też pytanie, jak w takim stanie mężczyzna mógł komukolwiek udzielać pomocy.

16:15