Brutalne napady, pijackie rozboje, kradzieże, pijani policjanci czy lekarze. W całym kraju niemal codziennie dochodzi do takich zdarzeń. Jak powstrzymać rosnącą przestępczość w społeczeństwie?

REKLAMA

Psychologowie społeczni i część prawników twierdzą, że z przestępczością można walczyć metodą „zero tolerancji”, z powodzeniem stosowaną w Nowym Jorku. Chodzi o karanie nawet najdrobniejszych wykroczeń, jak rzucanie papierków czy niedopałków na ziemię, lub jazda na gapę.

Z gapowiczami poradziły sobie władze barcelońskiego metra. Codziennie korzysta z niego średnio milion osób. Jeszcze dwa lata temu co dziesiąta podróżowała bez biletu, miesięczne straty szacowano na prawie 2 mln euro. Dziś to już historia. Dlaczego? Wyjaśni nasza korespondentka Ewa Wysocka:

Poszukajmy podobnego przykładu w Polsce. Trójmiejska Szybka Kolej Miejska przewozi każdego miesiąca 3 miliony osób. Dyrekcja szacuje, że gapowicze narażają SKM na 10-procentowe straty. Jak kolejka sobie z tym radzi, o tym Wojciecha Jankowskiego:

Innym drobnym – tak by się przynajmniej zdawało – wykroczeniem jest picie alkoholu w miejscach publicznych. W Paryżu w ciągu ostatnich 15 lat liczba aresztowanych za pijaństwo w miejscach publicznych spadła aż prawie 10-krotnie. Dlaczego, wyjaśnia nasz paryski korespondent Marek Gładysz:

Słone mandaty to nie wszystko. Paryscy stróże prawa pilnują, by zakaz picia "pod chmurką" był przestrzegany. U nas w kraju - jak to w Polsce często bywa - zakaz sobie, a życie sobie. Przekonał się o tym w Katowicach dziś rano Marcin Buczek:

W ciągu doby katowicka straż miejska ma od kilku do kilkunastu zgłoszeń o ludziach pijących przed sklepami czy na skwerach. Najwięcej zgłoszeń jest w letnie weekendy. Strażnicy wystawiają pijącym stuzłotowy mandat albo pouczają. Bywa też, że kończy się odwiezieniem do izby wytrzeźwień.

Teraz porównanie - karanie za malowanie po elewacjach w Wielkiej Brytanii i w Polsce. Zacznijmy od Zjednoczonego Królestwa. Tam kary za nielegalne graffiti są bardzo wysokie, o czym przekonuje nasz brytyjski korespondent Bogdan Frymorgen.

A jak jest w Polsce? Jeśli poszkodowany przez graficiarza wyceni straty na kwotę mniejszą niż 250 złotych, sprawa - jako wykroczenie - jest kierowana do sądu grodzkiego. Ten może nałożyć 5 tysięcy grzywny. Jeśli straty są większe, to jest to przestępstwo.

Sprawami niepełnoletnich graficiarzy zajmuje się sąd rodzinny. Ma on możliwość zobowiązania rodziców do pokrycia strat, z czego – jak mówią policjanci – rzadko korzysta. W Lublinie przed jednym z budynków, zeszpeconych przez rysunki, był Cezary Potapczuk.

Brak reakcji na z pozoru błahe wykroczenia – zdaniem kryminologów i psychologów – tworzy sprzyjające warunki dla poważnych przestępstw: gwałtów, zabójstw, rozbojów. Ilustracją tego jest teoria „zbitej szyby”, eksperyment przeprowadzony przez naukowców z Uniwersytetu Stanforda w USA.

Dwa identyczne auta pozostawiono w różnych „ciemnych” miejscach Nowego Jorku. W jednym nie było rejestracji, a maska silnika była uchylona. Drugi był w idealnym stanie. Pierwszy pojazd w ciągu dnia został całkowicie ogołocony. Drugi pozostał nietknięty, dopóki autor eksperymentu nie wybił młotkiem szyby.

Według profesora Piotra Kruszyńskiego, karnisty z Uniwersytetu Warszawskiego, metodą na rozwydrzonych wyrostków byłoby postępowanie przyspieszone. Jeżeli sprawca przestępstwa ujęty jest na gorącym uczynku lub w czasie pościgu, w ciągu 48 godzin doprowadza się go do sądu rejonowego i sąd rejonowy wydaje wyrok - mówi.

Politycy zdają się pewnych rzeczy nie dostrzegać – większość z nich jest przekonanych, że spokój na ulicach zapewni surowe prawo – im surowsze, tym lepsze. Praktyka – np. ta z Nowego Jorku – pokazuje jednak, że taki spokój zapewni tylko nieuchronność prawa oraz brak zgody społeczeństwa i stróżów prawa na najmniejsze nawet wykroczenia.