Przed nie lada zagadką stanęli naukowcy z Chile. Na plaży w południowej części kraju znaleziono szczątki... potwora z morskich głębin. Przez kilkanaście dni zastanawiano się, czym była kiedyś galaretowata masa o średnicy 12 metrów i wadze kilkunastu ton.

REKLAMA

Sprawa wyjaśniła się po trzech tygodniach, po przebadaniu próbek substancji w Muzeum Historii Naturalnej w Santiago. Okazało się, że szczątki nie należały do gigantycznej ośmiornicy ani kałamarnicy, ale zwykłego wieloryba. W galaretowatej masie znaleziono tkanki charakterystyczne dla kaszalotów.

Kaszaloty mają 20 metrów długości i wagę do 50 ton. Gdy umierają na pełnym oceanie, ich ciało gnije, tak że po pewnym czasie pływający olbrzym zamienia się w worek z wielorybiej skóry, wypełniony galaretowatą substancją i kośćmi. Gdy skóra pęknie, kości opadają na dno, a na powierzchni morza pozostaje bezkształtna masa.

23:55