Dantejskie sceny rozgrywają się na przystankach busów w Szczecinie, Goleniowie i w Nowogardzie. Tam w walce o klienta liczy się prawo pięści. Bici są kierowcy z konkurencyjnych firm, niszczone są ich samochody.

REKLAMA

Jednym z pobitych kierowców jest Artur Karewski z Nowogardu. „Oberwał” od konkurencyjnych naganiaczy, bo miał komplet w busie; jak twierdzili napastnicy, zabrał z przystanku ich klientów. Wciąż się odgraża, że jak się ściemni, to zrobi z nami porządek - mówi reporterowi RMF pan Artur, wskazując mężczyznę spacerującego na przystanku.

Co ciekawe, pracodawca mężczyzny, który pobił Artura Karawskiego, Magdalena Fedeńczak z Nowogardu twierdzi, że dla takich ludzi w jej firmie miejsca nie ma. Dodajmy, że pan Artur został pobity w czerwcu i choć mamy koniec sierpnia, to wskazany przez niego mężczyzna nadal pracuje.

Policja zapewnia, że wszystkie zgłoszenia trafiły już do sądu. Sami poszkodowani jak na razie nic o tym nie wiedzą...

Ale są także inne – bezkrwawe - metody zwalczania konkurencji. Stosuje je potentat przewozowy na trasie Szczecin-Goleniów-Nowogard. Chodzi o tzw. kursy nieregularne, które odbywają się poza oficjalnym rozkładem jazdy.

My, jako firma, podpisujemy umowy z firmami, aby dowozić im pracowników do pracy czy na szkolenia - wyjaśnia właściciel firmy Magdalena Fedeńczak. Mamy sporządzoną listę z nazwiskami i tylko one mogą korzystać z busa.

Okazuje się jednak, że kierowcy pani Fedeńczak wcale nie sprawdzają, kogo zabierają; do pojazdu może wsiąść właściwie każdy. Co ciekawe, te nieregularne kursy odbywają się nadzwyczaj często. Taki proceder zabija konkurencję, bo zabiera im pasażerów sprzed nosa.

Można za to stracić zezwolenie na przewozy – mówi pracownik urzędu marszałkowskiego. To jest kolejny dowód, że to są przewozy wykonywane niezgodnie z zezwoleniem.