Japonia żyje wielkimi ćwiczeniami obrony cywilnej. Uczestniczy w nich ponad milion osób: od wysokich urzędników państwowych, biznesmenów, aż po dzieci. Ćwiczenia mają nauczyć ludność, jak należy się zachować, gdyby doszło do silnego trzęsienia ziemi.

REKLAMA

W Japonii, kraju leżącym w obszarze aktywnym sejsmicznie, taki kataklizm jest tylko kwestią czasu. Ćwiczenia rozpoczął premier Junichiro Koizumi. Polityk ubrany w niebieski kombinezon wystąpił przed kamerami telewizyjnymi i ogłosił stan klęski żywiołowej.

Zniszczenia spowodowane przez trzęsienie ziemi są bardzo poważne. Zaważyły nie tylko na życiu nas wszystkich, ale też i na stanie gospodarki. Dlatego ogłaszam stan klęski żywiołowej - mówił szef japońskiego rządu.

Chwilę potem wystartowały helikoptery i samoloty z ekipami ratowników. Policja oraz służby ochrony zakładów pracy ewakuowały ludzi z zagrożonych budynków. Rozdawano maski gazowe i kombinezony chroniące przed skażeniem chemicznym. Ludzie uczyli się, jak udzielać pierwszej pomocy poszkodowanym, np. zakładając opatrunki.

Takie ćwiczenia odbywają się systematycznie na pamiątkę tragicznego trzęsienia ziemi z 1923 roku. Zginęło wtedy 140 tysięcy osób. Eksperci oceniają, że gdyby teraz kataklizm powrócił z taką samą siłą, to w samym tylko Tokio zginęłoby 7 tysięcy osób.

10:50