Zamiast spokojnej górniczej manifestacji, w Warszawie odbyła się wczoraj regularna bitwa z policjantami. W ruch poszły petardy, kamienie, chodnikowe płyty; funkcjonariusze odpowiedzieli gazem łzawiącym i armatkami wodnymi. Rannych zostało kilkadziesiąt osób.

REKLAMA

Około 7 tys. górników przybyło do Warszawy, by zaprotestować przeciwko likwidacji 4 śląskich kopalń. Zapowiadali, że manifestacja będzie pokojowa, niestety skończyła się prawdziwą uliczną bitwą.

Górnicy wyruszyli spod Torwaru. Przy dźwiękach syren, wznosząc okrzyki "Hausner za kraty, Miller w zaświaty", "Pracy, chleba", "Nie kopalnie, zamknąć rząd" przeszli pod budynek resortu gospodarki. Po drodze, mijając siedzibę SLD na Rozbrat, obrzucili gmach kamieniami. Ale to był dopiero początek.

Sytuacja wymknęła się spod kontroli na placu Trzech Krzyży. Demonstranci nie czekając na przemówienia zaatakowali budynek ministerstwa. W ruch poszły petardy, kamienie, koktajle Mołotowa. Policja użyła gazu łzawiącego i armatek wodnych, strzelała w powietrze z broni gładkolufowej.

Pół godziny później demonstranci przeszli pod Kancelarię Premiera. Tam grupa ok. 2 tysięcy osób znów zaatakowała policję. Wówczas funkcjonariusze przez megafony poinformowali, że demonstracja jest nielegalna. Wezwała górników do opuszczenia terenu.

Protestujący powoli zaczęli zmierzać w kierunku Torwaru, gdzie stały ich autokary. Po drodze grupa kilkuset osób przez ponad pół godziny blokowała Trasę Łazienkowską. Przepuszczano jedynie karetki pogotowia i pojedyncze pojazdy.

GÓRNICZY PROTEST W WARSZAWIE – FOTOREPORTAŻ

Związkowcy uważają, że do manifestacji włączyły się grupy nieokreślonych prowokatorów, których jedynym celem było doprowadzenie do zamieszek.

W starciach rannych zostało kilkudziesięciu policjantów. Ośmiu z nich trafiło do szpitala, stan trzech jest ciężki. Rannych zostało także kilku górników.

Policja zatrzymała 4 protestujących; nie wyklucza, że po analizie nagrań do odpowiedzialności karnej pociągnięte zostaną także inne osoby.

Kiedy w Warszawie wybuchały petardy i pękały szyby, w Katowicach przed siedzibą Kompanii Węglowej grała górnicza orkiestra. To był marsz pogrzebowy. Obok orkiestry niesiono papierową trumnę. W ten sposób manifestowały kobiety - żony górników, a także pracownice administracji w kopalni. To miał być wyraz solidarności z demonstrującymi w stolicy mężczyznami.

Posłuchaj relacji reportera RMF Marcina Buczka:

09:15