32-letnia Amerykanka kilka dni przed swoim ślubem znikła, a po powrocie zmyśliła historię o swoim porwaniu. Teraz władze miasteczka Duluth, które prowadziły poszukiwania, chcą ją pozwać do sądu.

REKLAMA

Kobieta tydzień temu zwróciła swojemu narzeczonemu pierścionek zaręczynowy, obcięła włosy i potajemnie wyjechała do Las Vegas. Wszystko na cztery dni przed zaplanowanym ślubem, na który zaproszono 600 gości.

Władze miasteczka Duluth w stanie Georgia na kilkudniowe poszukiwania „zaginionej” wydały około 100 tysięcy dolarów. Zniknięcie kobiety stało się czołowym tematem, podejmowanym przez wszystkie lokalne media.

„Zaginiona” odnalazła się cztery dni temu. Zadzwoniła do porzuconego narzeczonego z automatu w Albuquerque w stanie Nowy Meksyk. Poinformowała go, że została porwana przez Latynosa i potem uwolniona. Potem przyznała się do zmyślenia całej historii.

Narzeczony wybaczył kobiecie i oświadczył, że nie zrezygnuje z zamiaru poślubienia jej.